– W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy głównie nieduże firmy transportowe, zatrudniające do 20 osób – mówi Tomasz Straus, główny analityk i dyrektor działu oceny ryzyka w Euler Hermes. Tymczasem w drugiej połowie 2008 roku upadały duże przedsiębiorstwa, zatrudniające kilkudziesięciu kierowców. – W największej pracowało 520 osób – dodaje Straus. W sumie w ubiegłym roku zamknięto 110 spółek transportowych.
W rzeczywistości z polskiego rynku w tym roku zniknęło kilkaset firm transportowych. – Sporo z nich zlikwidowało działalność, nie wszystkie były jednak bankrutami i sporo mikroprzedsiębiorców skupiło się na innej, bardziej opłacalnej, działalności – mówi Straus.
W pierwszym półroczu przedsiębiorstwa transportowe stanowiły 33 spośród 76 firm usługowych w statystyce upadłości. – Spektakularny – poza liczbą upadłości – jest już sam fakt pojawienia się w zestawieniu firm transportowych, których wcześniej tu nie było – podkreśla Tomasz Straus.
[wyimek]14,9 proc. firm przewozowych zalega z płatnościami dłużej niż 120 dni[/wyimek]
Jeszcze w tym roku działalność może zakończyć co dziesiąta firma z branży, czyli ok. 420 podmiotów – podają eksperci z Dun & Bradstreet. Mowa zarówno o przedsiębiorstwach zajmujących się transportem drogowym, jak i specjalizujących się w przewozie osób, firmach kolejowych czy lotniczych. – Kryzys w branży transportowej jest większy niż w innych dziedzinach gospodarki, jego symptomy przyszły z Zachodu, a głównej przyczyny upatruje się w nagłym spadku zamówień – mówi Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet.