Reklama

Polskie firmy transportowe coraz bliżej katastrofy

Od początku roku upadły 42 firmy przewozowe. Do końca 2009 r. działalność może zakończyć ponad 400

Aktualizacja: 21.10.2009 04:11 Publikacja: 21.10.2009 04:10

Polskie firmy transportowe coraz bliżej katastrofy

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

– W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy głównie nieduże firmy transportowe, zatrudniające do 20 osób – mówi Tomasz Straus, główny analityk i dyrektor działu oceny ryzyka w Euler Hermes. Tymczasem w drugiej połowie 2008 roku upadały duże przedsiębiorstwa, zatrudniające kilkudziesięciu kierowców. – W największej pracowało 520 osób – dodaje Straus. W sumie w ubiegłym roku zamknięto 110 spółek transportowych.

W rzeczywistości z polskiego rynku w tym roku zniknęło kilkaset firm transportowych. – Sporo z nich zlikwidowało działalność, nie wszystkie były jednak bankrutami i sporo mikroprzedsiębiorców skupiło się na innej, bardziej opłacalnej, działalności – mówi Straus.

W pierwszym półroczu przedsiębiorstwa transportowe stanowiły 33 spośród 76 firm usługowych w statystyce upadłości. – Spektakularny – poza liczbą upadłości – jest już sam fakt pojawienia się w zestawieniu firm transportowych, których wcześniej tu nie było – podkreśla Tomasz Straus.

[wyimek]14,9 proc. firm przewozowych zalega z płatnościami dłużej niż 120 dni[/wyimek]

Jeszcze w tym roku działalność może zakończyć co dziesiąta firma z branży, czyli ok. 420 podmiotów – podają eksperci z Dun & Bradstreet. Mowa zarówno o przedsiębiorstwach zajmujących się transportem drogowym, jak i specjalizujących się w przewozie osób, firmach kolejowych czy lotniczych. – Kryzys w branży transportowej jest większy niż w innych dziedzinach gospodarki, jego symptomy przyszły z Zachodu, a głównej przyczyny upatruje się w nagłym spadku zamówień – mówi Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet.

Reklama
Reklama

Wielu przedsiębiorców przed upadkiem uratowały spadki cen paliwa. Liczą, że najgorsze mają już za sobą. – Dochodzą do nas pojedyncze głosy, że na rynku pojawia się coraz więcej towarów do przewiezienia, ale to jeszcze stanowczo za mało, by mówić o końcu kryzys w branży – uważa Tadeusz Wilk, dyrektor Departamentu Transportu Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. – Lekkie ożywienie zauważamy od dwóch miesięcy.

Kondycja branży w przyszłym roku będzie też w dużej mierze zależeć od tego, jak potoczą się negocjacje w sprawie liczby zezwoleń wystawianych przez poszczególne państwa na wykonywanie przewozów dla „obcych” przedsiębiorców.

– Rządy poszczególnych państw szukają różnych rozwiązań, by chronić swoją gospodarka w czasach kryzysu, w tym własne firmy transportowe – podkreśla Tadeusz Wilk. Z wieloma krajami negocjujemy co roku liczbę pozwoleń na wykonywanie przewozów, np. z Rosją, Białorusią czy Węgrami. W przypadku krajów unijnych zezwolenia dotyczą tylko transportu towarów do krajów trzecich, a nie tych wykonywanych między krajem macierzystym spółki a krajem docelowym.

– W sytuacji kryzysowej każdy kraj broni swojego rynku i stara się za dużo tych zezwoleń nie wydawać. Trzeba jednak znaleźć kompromis – dodaje Tadeusz Wilk. Polscy przewoźnicy wyspecjalizowali się w wożeniu towarów z Zachodu i z Polski do Rosji. Dla rosyjskich intratne są te same trasy. Lada dzień rozpoczną się negocjacje.

Biznes
Potężny atak hakerski. Wyciekły dane logowania ponad 140 tysięcy kont Polaków
Biznes
Sankcje na Rosję opóźnione, spór CDU–SPD i propozycja reparacji Prezydenta
Biznes
Co dalej z prezesem UKE? Zanosi się na bezkrólewie
Biznes
Antydronowa gorączka, porozumienie ws. TikToka i chińskie elektryki z UE
Biznes
Polska wstrzymuje eksport z Chin, PGZ z licencją na amunicję 155 mm
Reklama
Reklama