Załamanie rynku ciężarówek

Produkcja MAN w Niepołomicach spadła prawie o połowę. Popyt na ciężarowe przyczepy zmalał o ponad dwie trzecie. Ucierpieli także producenci opon

Publikacja: 18.11.2009 03:23

Producenci naczep ciężarowych zmniejszyli produkcję o ok. 60 – 70 proc. Całkowicie załamała się sprz

Producenci naczep ciężarowych zmniejszyli produkcję o ok. 60 – 70 proc. Całkowicie załamała się sprzedaż na rynkach wschodnich: tu spadki przekroczyły nawet 90 proc.

Foto: Rzeczpospolita

W ciągu dziesięciu miesięcy tego roku sprzedano od 53 do 66 proc. mniej samochodów ciężarowych — wynika z opublikowanych wczoraj danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Najbardziej ucierpiał rynek największych ciężarówek powyżej 16 ton – łączna sprzedaż tych pojazdów w okresie od stycznia do października zmalała z 15,1 tys. w roku 2008 do 5,1 tys. w 2009.

Najwięcej straciło Volvo, którego rynkowy udział spadł z 15,7 do 10,1 proc., przy 78-proc. spadku sprzedaży. Sprzedaż DAF zmalała o 66,2 proc., MAN o 66 proc., a Mercedesa o prawie 60 proc. Tej zapaści trudno się dziwić, bo praktycznie zamarł rynek przewozów. – Prawie połowa naszych aut stoi w bazach – przyznaje Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.

[srodtytul]Mniej klientów, mniej pracy[/srodtytul]

Jedna ze sztandarowych inwestycji zagranicznych w Małopolsce, fabryka niemieckiego koncernu MAN w Niepołomicach, pracuje na pół gwizdka. Działający od dwóch lat zakład miał produkować 15 tys. pojazdów rocznie. Wkrótce po rozpoczęciu produkcji za bramę wyjeżdżało dziennie 65 ciężarówek. Teraz tylko 36. Zatrudnienie na liniach produkcyjnych zmalało w wyniku grupowych zwolnień o prawie jedną czwartą.

– Jedną trzecią normalnego czasu pracy zajmują przestoje — mówi wiceprzewodniczący zakładowej „Solidarności” Gerard Łazarek. Wczoraj załogę poinformowano, że dotychczasowy harmonogram przerw w pracy zostanie zmieniony. – W pierwszej połowie przyszłego roku sytuacja raczej się nie zmieni. Co będzie w drugiej, nie wiemy – dodaje Łazarek.

Równie boleśnie kryzys odbija się na firmach produkujących naczepy i przyczepy. Polski potentat, giełdowy Wielton, zanotował w ciągu trzech kwartałów tego roku spadek produkcji o ok. 70 proc. By poprawić wyniki, spółka zmniejszyła eksport z dwóch trzecich produkcji w ubiegłym roku do niespełna jednej trzeciej obecnie, ale za to dwukrotnie zwiększyła udział w rynku krajowym. Zaczęła także oferować nowe produkty. – Rozpoczęliśmy produkcję lekkiej wywrotki i przyczep rolniczych – mówi prezes Wieltonu Włodzimierz Masłowski.

O prawie 60 proc. spadła produkcja firmy KH Kipper, producenta wywrotek. – Na rynkach wschodnich, takich jak Rosja i Ukraina, jest jeszcze gorzej. To kompletne załamanie. Spadek sprzedaży przekracza tam 90 proc. – przyznaje dyrektor handlowy firmy Andrzej Kamionka.

Nieco lepiej wygląda sytuacja produkującej naczepy i wywrotki firmy Zasław. Tu spadek wobec 2008 r. wynosi tylko jedną trzecią. Ale Zasław przyznaje, że już w ubiegłym roku rozpoczął restrukturyzację i przyciął zdolności produkcyjne. Dzięki temu to, co wyprodukował do grudnia 2008, zdołał już sprzedać. Nie wszystkim to się udało – w Niemczech na nabywców czeka nawet 20 – 30 tys. przyczep z ubiegłorocznej produkcji.

[srodtytul]Rynek szuka dna[/srodtytul]

Czy popyt może wkrótce wzrosnąć? Producenci są sceptyczni. – Najgorsze dopiero przed nami. Potencjalni nabywcy mają kłopoty z finansowaniem. W dodatku na rynku jest coraz więcej konkurencyjnego sprzętu po windykacjach – twierdzi wiceprezes Zasławia Piotr Wołoch. Taki sprzęt jest tańszy: jeśli nowa naczepa kosztuje np. 70 tys. zł, taka sama, tyle że zarejestrowana i oferowana przez firmę leasingową, ok. 50 tys. zł.

Bessa w branży odbiła się także na producentach opon do ciężarówek i przyczep. Ale w Polsce spadki sprzedaży nie były tak znaczące jak w przypadku aut: ograniczyły się do 10 – 15 proc.

– Ratują nas zakupy na wymianę – tłumaczy rzecznik Michelin Polska Ewa Konopka. Tylko część produkcji opon jest bowiem przeznaczona do pojazdów nowych. Duże ilości kupowane są przez firmy transportowe, które muszą systematycznie zastępować stare opony nowymi.

Gorzej wygląda natomiast realizacja zamówień z rynków sąsiednich. Zakłady Michelina w Olsztynie sprzedają opony m.in. do Litwy, Łotwy i Estonii. Tymczasem tam popyt spadł średnio o połowę. Zapaść przeżywa też segment aut dostawczych. Według Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego Samar produkcja tych aut od początku roku do końca października wyniosła 51,2 tys. sztuk, o ponad połowę mniej niż przed rokiem. Główny producent pojazdów, Volkswagen Poznań, wyprodukował w ciągu dziesięciu miesięcy 42,5 tys. aut (spadek o 48,7 proc.). W dodatku wyniki znacznie pogorszyły się w październiku. W porównaniu z wrześniem z zakładów wyjechało o jedną piątą samochodów mniej. – Po tym, jak skończyły się w Niemczech premie za złomowanie, mamy znaczący spadek zamówień – przyznaje rzecznik VW Poznań Piotr Danielewicz.

[ramka][srodtytul]Opinia: Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego[/srodtytul]

Niestety, na razie nie widzę jakichkolwiek symptomów poprawy sytuacji. Nie ma bowiem powodów, by sprzedaż teraz wzrosła. Ponieważ ostatnie dwa lata były dla sprzedaży największych pojazdów naprawdę bardzo dobre, a klienci często kupowali auta trochę na wyrost, licząc na dalszy rozwój rynku, teraz zostali z nadmiarem aut. Oczywiście, w przewozach międzynarodowych tabor musi być cały czas w doskonałym stanie, więc najwyżej kilkuletni. To jednak nie zmienia faktu, że póki co przewoźnicy mają czym jeździć. Nie muszą więc kupować. Ponadto jakaś część firm przewozowych zbankrutowała i na rynku pojawiło się sporo stosunkowo młodych samochodów, nieraz niemających nawet roku, które stanowią bezpośrednią konkurencję dla aut nowych. Natomiast firmy leasingowe, które odebrały auta bankrutom, chcą się takich pojazdów pozbyć w pierwszej kolejności i sprzedają je w atrakcyjnych cenach. W przyszłym roku może być lekki wzrost, ale tylko w porównaniu z obecnym, co i tak oznacza sytuację bardzo kiepską.

[i]—not. adw[/i][/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora [mail=a.wozniak@rp.pl]a.wozniak@rp.pl[/mail][/i]

W ciągu dziesięciu miesięcy tego roku sprzedano od 53 do 66 proc. mniej samochodów ciężarowych — wynika z opublikowanych wczoraj danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Najbardziej ucierpiał rynek największych ciężarówek powyżej 16 ton – łączna sprzedaż tych pojazdów w okresie od stycznia do października zmalała z 15,1 tys. w roku 2008 do 5,1 tys. w 2009.

Najwięcej straciło Volvo, którego rynkowy udział spadł z 15,7 do 10,1 proc., przy 78-proc. spadku sprzedaży. Sprzedaż DAF zmalała o 66,2 proc., MAN o 66 proc., a Mercedesa o prawie 60 proc. Tej zapaści trudno się dziwić, bo praktycznie zamarł rynek przewozów. – Prawie połowa naszych aut stoi w bazach – przyznaje Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.

Pozostało 87% artykułu
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?