W ciągu dziesięciu miesięcy tego roku sprzedano od 53 do 66 proc. mniej samochodów ciężarowych — wynika z opublikowanych wczoraj danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Najbardziej ucierpiał rynek największych ciężarówek powyżej 16 ton – łączna sprzedaż tych pojazdów w okresie od stycznia do października zmalała z 15,1 tys. w roku 2008 do 5,1 tys. w 2009.
Najwięcej straciło Volvo, którego rynkowy udział spadł z 15,7 do 10,1 proc., przy 78-proc. spadku sprzedaży. Sprzedaż DAF zmalała o 66,2 proc., MAN o 66 proc., a Mercedesa o prawie 60 proc. Tej zapaści trudno się dziwić, bo praktycznie zamarł rynek przewozów. – Prawie połowa naszych aut stoi w bazach – przyznaje Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych.
[srodtytul]Mniej klientów, mniej pracy[/srodtytul]
Jedna ze sztandarowych inwestycji zagranicznych w Małopolsce, fabryka niemieckiego koncernu MAN w Niepołomicach, pracuje na pół gwizdka. Działający od dwóch lat zakład miał produkować 15 tys. pojazdów rocznie. Wkrótce po rozpoczęciu produkcji za bramę wyjeżdżało dziennie 65 ciężarówek. Teraz tylko 36. Zatrudnienie na liniach produkcyjnych zmalało w wyniku grupowych zwolnień o prawie jedną czwartą.
– Jedną trzecią normalnego czasu pracy zajmują przestoje — mówi wiceprzewodniczący zakładowej „Solidarności” Gerard Łazarek. Wczoraj załogę poinformowano, że dotychczasowy harmonogram przerw w pracy zostanie zmieniony. – W pierwszej połowie przyszłego roku sytuacja raczej się nie zmieni. Co będzie w drugiej, nie wiemy – dodaje Łazarek.