Na ponad 850 tys. spośród 1,150 mln prowadzonych na koniec marca przez brokerów rachunków przez ostatnie pół roku nie przeprowadzono żadnej transakcji.
W kwietniu, kiedy trwały zapisy na akcje PZU, domy maklerskie zdobyły – według szacunków "Rzeczpospolitej" – ponad 100 tys. nowych klientów. – Te rachunki będą w przyszłości zmartwieniem dla brokerów – uważa jeden z szefów domów maklerskich.
Doświadczenie pokazuje, że znaczna część inwestorów, którzy otwierają rachunki przy okazji dużych ofert spółek Skarbu Państwa, po szybkiej sprzedaży akcji zwykle rezygnuje z dalszej gry na giełdzie. Tym razem może ich być jeszcze więcej. Z powodu limitu zapisów na akcje PZU niektórzy inwestorzy otwierali rachunki dla członków rodziny, którzy giełdą nie są zainteresowani. – Będziemy starali się przekonać tych inwestorów do wzięcia udziału w kolejnych dużych ofertach publicznych: Tauronu czy GPW – mówi Marek Jaczewski, główny specjalista ds. IPO w BM BGŻ.
Do niedawna na samym prowadzeniu rachunku brokerzy zarabiali nawet 50 zł rocznie. Walka konkurencyjna spowodowała, że w czasie zapisów na akcje PZU prawie wszystkie domy maklerskie zrezygnowały z opłat za prowadzenie rachunków przynajmniej do końca roku.
Wysokie koszty dla brokerów generuje samo utrzymywanie i przetwarzanie komputerowej bazy danych klientów. Za prowadzenie każdego rachunku, na którym znajdują się akcje, nawet jeżeli klient nie dokonuje żadnych transakcji, domy maklerskie płacą co miesiąc 20 groszy Krajowemu Depozytowi Papierów Wartościowych. Standardem w ofercie brokerów jest dołączanie do rachunków darmowego dostępu do danych o najlepszej ofercie. – Giełda pobiera od domów maklerskich za tę usługę od 45 gr do 6,90 zł miesięcznie. – Im więcej klientów posiada dany dom maklerski, tym opłata za jednego klienta jest niższa – wyjaśnia Anna Wiśniewska z Giełdy Papierów Wartościowych. Jeżeli w danym roku na rachunku dokonana została choćby jedna transakcja, dom maklerski musi też obliczyć wynik inwestycyjny, przygotować PIT i wysłać go inwestorowi.