Reklama

Powódź podtapia polską motoryzację

W maju produkcja Fiata w Tychach spadnie o kilkanaście tysięcy aut. Woda w Sandomierzu może pogorszyć wyniki Volkswagena Poznań. Do obrony swoich fabryk we Wrocławiu szykuje się Volvo Polska

Aktualizacja: 22.05.2010 19:32 Publikacja: 22.05.2010 02:42

Sandomierz pod wodą

Sandomierz pod wodą

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Największa fabryka samochodów w Polsce stoi od czwartku. Produkcję zatrzymał brak szyb, które dostarcza należąca do koncernu Pilkington huta szkła w Sandomierzu. Powódź odcięła drogi do huty.

Wczoraj pracownicy Fiata, którzy przyszli do pracy, zostali skierowani na szkolenia. Mało prawdopodobne jest uruchomienie produkcji do połowy przyszłego tygodnia, bo w piątek po południu zakłady Pilkingtona przypominały wyspę oblaną połaciami wody. A nawet jeśli jej poziom opadnie i drogi dojazdowe do fabryki zostaną oczyszczone, przywracanie produkcji potrwa. – Musimy najpierw ocenić stan bezpieczeństwa naszych pracowników oraz możliwości transportowe. Zakład może być uruchamiany etapami – tłumaczy rzecznik firmy Monika Klamka.

Straty Fiata będą znaczne, bo przed zatrzymaniem produkcji z zakładu wyjeżdżało każdego dnia ponad 2,3 tys. samochodów, co 33 sekundy jeden. Gdyby nawet dostawy zostały wznowione np. w drugiej połowie przyszłego tygodnia, majowa produkcja będzie niższa o 14 – 16 tys. samochodów. – Nie możemy niczego przewidzieć. Szykują się nowe deszcze – zastrzega tymczasem Klamka.

Pilkington zaopatruje także zakłady Volkswagen Poznań.

– Na razie wstrzymanie dostaw z Sandomierza nie ma wpływu na naszą produkcję – mówił w piątek po południu rzecznik spółki Piotr Danielewicz. Nie chciał jednak zdradzić, na jak długo firmie wystarczą zapasy. Według ekspertów branży motoryzacyjnej mogą się skończyć w poniedziałek.

Reklama
Reklama

Kłopotów z dostawami nie ma na razie gliwicki Opel. Fabryka dawniej brała szyby od Pilkingtona w Sandomierzu, ale teraz sprowadza je z Włoch. Problemem mogą być natomiast komponenty z innych zakładów zagrożonych powodzią. – Dostawy nie są tak rytmiczne jak zwykle, bo w regionie pozalewane są drogi. Ale produkcja idzie płynnie – powiedział „Rz” szef fabryki Andrzej Korpak.

W czwartek na drugiej zmianie przerwały natomiast pracę zakłady Federal Mogul w Gorzycach. Firma jest producentem tłoków i komponentów dla takich marek, jak Mercedes, Toyota, MAN czy PSA. W Polsce jest dostawcą fabryki silników w Bielsku-Białej należącej do Fiata. W piątek załoga pracowała przy umacnianiu wału wzdłuż zakładu. Jeszcze po południu fabryka była bezpieczna. – Jeśli zobaczę, że woda zaczyna wyraźnie opadać, gdy poziom obniży się o pół metra, wznowię produkcję – mówił „Rz” prezes Federal Mogul Adam Krępa.

Także w czwartek produkcję w jednym z dwóch zakładów we Wrocławiu przerwało Volvo Polska. Wczoraj po południu trwało zabezpieczanie terenu fabryki. W czasie powodzi w 1997 roku woda wlała się do jednej z hal produkcyjnych. – Z informacji, jakie dochodzą do nas z wrocławskiego urzędu miasta, wynika, że część naszego terenu może zostać podmyta – powiedziała Anna Nojszowska z Volvo Polska. Produkowane tu autobusy i koparki zostały przetransportowane na parking w najwyższej części zakładu.

Według Rafała Orłowskiego z firmy analitycznej Automotive.Suppliers.pl powódź będzie mieć dla branży motoryzacyjnej daleko poważniejsze skutki.

– Zakłady funkcjonują w systemie naczyń połączonych, a problemy w jednym mogą przenieść się na większą liczbę kooperantów – twierdzi Orłowski. Jest bardzo możliwe, że efektem obecnych problemów będą zmiany w systemie zaopatrzenia i zwiększenie zapasów komponentów najbardziej strategicznych dla utrzymania ciągłości produkcji.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

Reklama
Reklama

[mail=a.wozniak@rp.pl]a.wozniak@rp.pl[/mail]

Największa fabryka samochodów w Polsce stoi od czwartku. Produkcję zatrzymał brak szyb, które dostarcza należąca do koncernu Pilkington huta szkła w Sandomierzu. Powódź odcięła drogi do huty.

Wczoraj pracownicy Fiata, którzy przyszli do pracy, zostali skierowani na szkolenia. Mało prawdopodobne jest uruchomienie produkcji do połowy przyszłego tygodnia, bo w piątek po południu zakłady Pilkingtona przypominały wyspę oblaną połaciami wody. A nawet jeśli jej poziom opadnie i drogi dojazdowe do fabryki zostaną oczyszczone, przywracanie produkcji potrwa. – Musimy najpierw ocenić stan bezpieczeństwa naszych pracowników oraz możliwości transportowe. Zakład może być uruchamiany etapami – tłumaczy rzecznik firmy Monika Klamka.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Biznes
USA chcą podwyżek cen leków w Europie. Trump naciska na koncerny farmaceutyczne
Biznes
E-aut przybywa, producenci mają kłopoty
Biznes
Prezydent USA wzywa prezesa Intela do dymisji. Trump: Ogromny konflikt interesów
Biznes
Nowy rekord liczby niewypłacalnych firm w Polsce
Biznes
Inwestorzy uznali, że Berkshire bez Buffetta to już nie to samo
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama