Największa fabryka samochodów w Polsce stoi od czwartku. Produkcję zatrzymał brak szyb, które dostarcza należąca do koncernu Pilkington huta szkła w Sandomierzu. Powódź odcięła drogi do huty.
Wczoraj pracownicy Fiata, którzy przyszli do pracy, zostali skierowani na szkolenia. Mało prawdopodobne jest uruchomienie produkcji do połowy przyszłego tygodnia, bo w piątek po południu zakłady Pilkingtona przypominały wyspę oblaną połaciami wody. A nawet jeśli jej poziom opadnie i drogi dojazdowe do fabryki zostaną oczyszczone, przywracanie produkcji potrwa. – Musimy najpierw ocenić stan bezpieczeństwa naszych pracowników oraz możliwości transportowe. Zakład może być uruchamiany etapami – tłumaczy rzecznik firmy Monika Klamka.
Straty Fiata będą znaczne, bo przed zatrzymaniem produkcji z zakładu wyjeżdżało każdego dnia ponad 2,3 tys. samochodów, co 33 sekundy jeden. Gdyby nawet dostawy zostały wznowione np. w drugiej połowie przyszłego tygodnia, majowa produkcja będzie niższa o 14 – 16 tys. samochodów. – Nie możemy niczego przewidzieć. Szykują się nowe deszcze – zastrzega tymczasem Klamka.
Pilkington zaopatruje także zakłady Volkswagen Poznań.
– Na razie wstrzymanie dostaw z Sandomierza nie ma wpływu na naszą produkcję – mówił w piątek po południu rzecznik spółki Piotr Danielewicz. Nie chciał jednak zdradzić, na jak długo firmie wystarczą zapasy. Według ekspertów branży motoryzacyjnej mogą się skończyć w poniedziałek.