W tym roku zaledwie trzech baców uzyskało certyfikaty na produkcję tego tradycyjnego sera - donosi tvp.info. Certyfikat, ważny tylko przez rok, to wydatek rzędu kilkuset złotych. Uczciwi bacowie decydując się na poniesienie tych kosztów, sami stawiają siebie w gorszej od konkurencji sytuacji. Państwo bowiem wydaje się nie walczyć z nieuczciwymi producentami.

Według wypowiadającego się dla serwisu Jana Janczego, szefa Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz, cała Polska zalana jest podróbkami oscypków. W sklepach sprzedawane są często pod wprowadzającą w błąd nazwą "scypek" albo "serek podhalański".

Zawartość mleka krowiego nie może w oscypku przekraczać 40 proc. Może być ponadto produkowany w zaledwie kilku powiatach - tylko to gwarantuje, że mleko posiada specyficzny smak.

Poza oscypkiem, Bruksela zgodziła się chronić inne polskie sery - bryndzę, redołkę oraz wielkopolski ser smażony. Unijne certyfikaty dotyczą już 15 polskich produktów.