Według danych Dun & Bradstreet Poland od początku roku sądy ogłosiły likwidację 470 firm oraz upadłość 291 kolejnych. To odpowiednio 2,4 oraz niemal 16 proc. więcej niż w tym okresie ubiegłego, kryzysowego roku. W całym 2009 r. upadło lub zostało zlikwidowane niemal 1,8 tys. firm, 40 proc. więcej niż w 2008 r.
– Na koniec tego roku ich liczba kształtować się będzie w granicach 2 tys. Do tej liczby dodać trzeba kilka tysięcy firm, które zawieszą działalność na czas kryzysu – mówi Tomasz Starzyk z Dun & Bradstreet Poland.
Analitycy z tej firmy szacują, że kryzys gospodarczy dotknął połowy polskich firm. W przypadku tych mniejszych i bardzo małych dotyczy to dwóch trzecich wszystkich. W ciągu ostatniego roku większość nie otrzymała w terminie zapłaty za swoje towary i usługi. Ponad 45 proc. przedsiębiorstw deklaruje, że brak zapłaty przez trzy–cztery miesiące może skutkować zwolnieniami pracowników.
– Upadłości i likwidacje teraz ogłaszane przez sądy są też konsekwencją decyzji podejmowanych przez firmy znacznie wcześniej. Ale nawet jeśli sprawdzi się prognoza ich liczby na koniec roku, to i tak dynamika przyrostu liczby firm z takimi problemami jest mniejsza niż w ub.r., co jest pozytywną wiadomością – mówi Monika Kurtek, starszy ekonomista Banku BPH.
Z danych Dun & Bradstreet wynika, że największy odsetek upadłości i likwidacji odnotowuje się wśród firm zatrudniających do pięciu pracowników. Z wcześniejszych badań GUS wynika, że tylko co czwarta mała firma, która powstała w 2002 roku, przetrwała ponad pięć lat. Po roku działalności istnieje ok. 60 – 70 proc. małych firm, a potem ich liczba systematycznie maleje o 5 – 10 proc. w następnych latach.