Radwar może być pierwszą firmą obronną, którą powali kryzys wojskowych zamówień – ostrzega Stanisław Głowacki, lider zbrojeniowej „Solidarności”.
[wyimek]140 mln zł zamówienia takiej wartości wykonał dla armii Radwar w 2009 r.[/wyimek]
Firma z grupy Bumar, która zatrudnia ponad tysiąc pracowników i ma ogromny dorobek w dziedzinie integrowania najnowocześniejszych systemów uzbrojenia, w 2009 r. zdobyła armijne zamówienia sięgające 140 mln zł. W obecnym roku wykona jednak zlecenia za niecałe 16 mln zł – wyliczyli związkowcy. – Sytuacja Radwaru jest poważna – potwierdza Edward E. Nowak, prezes Bumaru. Z wyliczeń tej zbrojeniowej centrali wynika, że Radwar mógłby przetrwać przy zamówieniach wartości co najmniej 55 mln zł.
– Rząd zapewnia, że realizuje przyjętą w 2007 r. strategię konsolidacji zbrojeniówki, ale nie zadbał o źródła finansowania bolesnej restrukturyzacji, nie tylko w Radwarze – mówi Stanisław Głowacki. Szef „S” w zbrojeniówce ostrzega, że zapaść jednej dużej firmy w strategicznej branży może pociągnąć za sobą łańcuch wydarzeń o katastrofalnych skutkach. – Aby przetrwać, musimy mieć więcej wieloletnich kontraktów i nie bać się wspierania rodzimego przemysłu także za granicą, tak jak to robią potężniejsi sojusznicy – przekonywał w czwartek Głowacki posłów z Sejmowej Komisji Skarbu Państwa.
MON jest zdziwione pretensjami związkowców. – Radwar może zarobić w tym roku na realizacji wieloletnich kontraktów 27 mln zł, 19 mln już trafiło na jego konta. A to nie ostatnie tegoroczne zlecenia – tłumaczy Marcin Idzik, wiceminister obrony narodowej ds. modernizacji Sił Zbrojnych.