Kartel producentów ropy naftowej OPEC zazwyczaj o tej porze zwiększał limity wydobycia. Wczoraj pozostawił je bez zmian.

To oznacza, że w okresie zwiększonego zapotrzebowania z powodu nadejścia chłodów na półkuli północnej, przy niezmienionej podaży, ceny muszą pójść w górę. Niezależnie od sezonu Międzynarodowa Agencja Energetyczna w ostatnią środę zapowiedziała wzrost popytu od początku przyszłego roku, i to niezwiązany z sezonowością zakupów. Zdaniem ministra ds. ropy Arabii Saudyjskiej Ali al-Naimiego obecne ceny, które wahają się w granicach 70 – 80 dol. za baryłkę, są dla kartelu idealne. Pozwalają zarobić i inwestować. Wczoraj baryłka ropy kosztowała ponad 84 dol. Innego zdania są przedstawiciele krajów zaliczanych do naftowych jastrzębi – m.in. Wenezueli i Libii. Wenezuelski minister ds. ropy Rafael Ramirez powiedział oficjalnie, że dla niego uczciwa cena ropy to nie mniej niż 90 – 100 dol. za baryłkę. Nie jest wykluczone, że przy słabym dolarze, który jest walutą notowań tego surowca, ceny osiągną ten poziom jeszcze tej zimy. Dla przypomnienia, rekord padł w lipcu 2008 roku – ponad 147 dol. za baryłkę.

Mark Williams, wiceprezes Royal Dutch Shell, powiedział wczoraj „Rz”, że ważnym czynnikiem wpływającym na notowania ropy jest poziom jej wydobycia w Iraku. – Jeśli będzie się zwiększało, a wszystko na to wskazuje, odbije się to na cenach – powiedział.

Perspektywa cen na poziomie 100 dol. za baryłkę niepokoi Saudyjczyków. Wiedzą oni, że droga ropa zwiększa poszukiwania alternatywnych źródeł energii. Zbyt droga może wręcz wyhamować wzrost gospodarczy. Na razie prognozy średnich cen na przyszły rok wynoszą ok. 83 dol. za baryłkę.