Leżący za kręgiem polarnym Norylsk (132 tys. mieszkańców) jest jednym z najdalej na północ wysuniętych miast świata. I najbardziej osamotnionych - dziś wciąż nie ma bezpośredniego połączenia z resztą Rosji. Transport jest możliwy tylko drogą powietrzną i wodną (Jenisej przez 4 miesiące).
Powstał na kościach tysięcy więźniów gułagu, którzy tutaj w nieludzkich warunkach i klimacie (zimy przez 8 miesięcy, temperatury do - 50 st) wydobywali węgiel, miedź, nikiel, kobalt i kamienie szlachetne.
Dziś jest siedzibą Norylskiego Niklu (22 proc. udziału w globalnym rynku niklu) - koncernu oligarchów (Deripska, Potanin, Prochorow). Koncern ma w mieście największy zakład wytopu metali ciężkich na świecie, który rocznie produkuje po 0,5 mln ton miedzi; 2 mln t siarki. Śnieg jest tu czary od wyziewów a według Blacksmith Institute, długość życia pracowników fabryki jest o 10 lat krótsza niż średnia rosyjska (która jest najkrótsza w Europie).
Produkcja metali w Norylsku i innych miastach rejonu polarnego stanowi 80 proc. produkcji całego koncernu. jednak jak podaje Bloomberg, ruda z Norylska jest coraz uboższa i Nornikiel musi co roku zwiększać wydobycie rudy o 3 proc. Koncern ma jednak duże złoża metali w rejonach polarnych oceniane na 200 mld dolarów.
Musi się jednak do nich dostać i zmienić technologię produkcji, z obecnej bazującej na piecach hutniczych, na nowoczesną - Aktivox. Koncern kupił ją w 2006 r. Polega na oddzieleniu niklu od rudy za pomocą specjalnego zestawu chemikaliów. Na uruchomienie nowego wydobycia i nowocześniejszego przerobu Norylski Nikiel zakłada wydać 20 mld dol. do 2030 r.