Jak podaje Euler Hermes, wzrost obrotów w ubiegłym roku był głównie spowodowany dobrą sytuacją linii lotniczych w regionie Azji i Pacyfiku. W 2011 r. spodziewany jest jednak spadek tempa wzrostu światowego przewozu lotniczego oraz redukcja cen. Zagrożony jest model biznesowy przewoźników europejskich. Jak podaje Międzynarodwej Zrzeszenie Przewoźników Lotniczych IATA branża zaczyna wracać do kondycji w jakiej była w roku 2008 — przed kryzysem ekonomicznym, obrót światowych przewoźników lotniczych wzrósł w zeszłym roku o 17 proc. w porównaniu do roku 2009. Ruch lotniczy wzrósł średnio o 8,9 proc. przewóz towarów był o 18,5 proc. większy niż w roku 2009.
Europa musi zacisnąć pasa Zysk netto (15 mld dol) stanowiący 2,7 proc. przychodu jest najlepszym wynikiem osiągniętym przez branżę w ciągu ostatnich 10 lat. — Motorem wzrostu są linie lotnicze w regionie Azji i Pacyfiku, które generują ponad połowę globalnych zysków w tym sektorze, co wynika z korzystniejszych warunków gospodarczych i wzmożonej aktywności w dziedzinie przewozów towarowych, spowodowanych wiosennym uzupełnianiem zapasów – mówi Tomasz Starus, Dyrektor Biura Oceny Ryzyka w TU Euler Hermes. Dodatni wynik udało się również wypracować liniom amerykańskim. W opinii ekspertów z EH Zakup AirTran przez Southwest Airlines, możliwy dzięki racjonalizacji kosztów i zarządzaniu podażą, jest kolejnym krokiem ku konsolidacji branży, tak niezbędnej dla jej przetrwania. Próg rentowności linii europejskich jest zbyt niski by zapewnić stabilne funkcjonowanie.
Osiągnięty został kosztem znacznych obniżek. Jak przekonuje Euler Hermes europejscy przewoźnicy by przetrwać muszą zmienić swój model funkcjonowania. Poza tanimi liniami, które wymuszają zmniejszenie marży na trasach krajowych, istnieje również zagrożenie ze strony linii lotniczych z Bliskiego Wschodu, które w ciągu trzech lat złożyły zamówienia na 300 samolotów. Przekierowują one rosnącą liczbę lukratywnych lotów międzynarodowych przez swoje huby, zadając tym samym cios tradycyjnej działalności linii europejskich. To też fakty z jakimi będzie musiał zmierzyć się LOT. — LOT, jako samodzielna linia lotnicza, nie ma szans w starciu z takimi gigantami jak Lufthansa, Air France / KLM czy British Airways. Najlepszym wyjściem zarówno dla LOTu jak i dla budżetu Państwa byłaby sprzedaż firmy. Polskim liniom najbliżej jest do Lufthansy, która w ciągu ostatnich lat dokonała kilku znaczących zakupów. LOT nie jest celem transferowym numer jeden niemieckiego przewoźnika, natomiast walczący o każdą złotówkę Skarb Państwa nie będzie skłonny tanio sprzedawać linii – tłumaczy Tomasz Starus.
Przez polskie porty lotnicze w 2010 roku przewinęło się 20,9 mln osób, czyli o ok. 250 tys. więcej niż w roku 2008, najlepszym dotychczas dla polskiego lotnictwa. To oznacza, że rok wcześniej, niż prognozowali zarządcy portów lotniska, wyszły na prostą po zeszłorocznym kryzysie gospodarczym. W 2009 r. nasze lotniska obsłużyły 18,94 mln podróżnych. Prognozy na ten rok wskazują, że ruch lotniczy w Polsce wzrośnie do 22,4 mln osób. Do portów zaczęli wracać przewoźnicy, pojawiały się nowe linie lotnicze. W Katowicach pojawiło się pięć nowych linii czarterowych, w Poznaniu dwóch nowych regularnych przewoźników – Jetisfaction i CSA, Łódź pozyskała węgierskiego WizzAira, w Rzeszowie zadebiutowały linie Jet Air z połączeniem krajowym do Gdańska. We Wrocławiu w mijającym roku swoją bazę operacyjną otworzył Wizz Air. W Gdańsku pojawili się Iceland Expres na trasie do Rejkiawiku oraz Air Berlin do Berlina. Linie Finncomm we współpracy z liniami Finnair ogłosiły wejście do Gdańska i rozpoczęcie lotów na trasie do Helsinek.