Zgodnie z nowymi chińskimi przepisami usługi takie jak poczta elektroniczna czy internetowe mapy muszą zostać zaakceptowane przez urząd ds. cenzury.Bez tego serwisy nie będą mogły działać na terenie Chińskiej Republiki Ludowej.
Problem w tym, że Google nie złożyło jeszcze stosownego podania do urzędu. Spółka ma na to czas do jutra. Czy je złoży? Władze firmy nie chcą się w tej sprawie wypowiadać.
To nie pierwsze starcie Google z władzami w Pekinie. W historii swojej działalności skarżyła się na cenzurę informując np., że jej akcje zakłócają działanie Gmaila. Inna sprawa, że Google nigdy nie wykazywało wielkiego entuzjazmu, jeśli chodzi o współpracę z cenzorami.
- Google boryka się z ogromnymi problemami w Chinach – powiedział agencji Bloomberg prof. Christopher Tang, specjalista z zarządzania biznesem na Uniwersytecie w Kalifornii.
– Dopóki Google nie zmieni swojego nastawienia i sposobu działania, dopóki nie ukorzy się i nie przeprosi Chińskich władz, dopóki nie wyrazi chęci współpracy z cenzurą zgodnie z wszelakimi wytycznymi władz, dopóty nie będzie istnieć na rynku chińskim. - Takich problemów nie ma natomiast konkurencja giganta. Do połowy lutego biuro cenzorskie wydało 105 licencji na działalność związaną z udostępnianiem map na portalach internetowych. Stosowne zezwolenie uzyskali już m.in główni konkurenci Google na rynku czyli chińskie Baidu czy Sina Corp. Bezkonfliktowo procedurę przeszła także fińska Nokia.