W pierwszym kwartale rosyjski Gazprom zrealizował swoją obietnicę zniżki na gaz dla Estonii i Łotwy, dzięki czemu oba kraje zapłaciły najmniej w naszej części Europy – średnio 309 dol. i 310 dol. za 1000 m3.
– Te około 309 dol. to średnia kwartału. Najtaniej płaciliśmy w styczniu, gdy zużywaliśmy najwięcej gazu, potem cena trochę poszła w górę, ale Estonia i Łotwa mają bardzo podobną. W ubiegłym roku płaciliśmy drożej (318 dol. – red.). Teraz zmieniła się formuła ceny. Dostaliśmy zniżki, będą obowiązywać co najmniej do końca roku – mówi „Rz" Marge Randmaa, dyrektor ds. marketingu estońskiego operatora gazowego Eesti Gaas.
Spółka należy w 37 proc. do Gazpromu, prawie 34 proc. ma niemiecki E.ON, 18 proc. fińskie Fortum, a ok. 10 proc. Itera Latvija. Na taką cenę nie może liczyć skłócona z Gazpromem Litwa, choć kupuje w Rosji najwięcej gazu wśród państw bałtyckich – do 3 mld m3. Łotwa – 1,1, mld m3, a Estonia – 0,8 mld m3. W I kwartale za gaz litewski operator Lietuvos Dujos musiał zapłacić średnio 367 dol., choć i tu Gazprom jest udziałowcem (37 proc. akcji) wraz z E.ON (prawie 39 proc.). Ponad 17 proc. ma Skarb Państwa.
Według ostatnio ujawnionych przez rosyjską agencję Interfax informacji Polska płaci Gazpromowi wyższe stawki niż najbogatsze kraje Unii, bo nie mamy gazociągów i tylko z Rosji możemy sprowadzić duże ilości surowca. Gazprom potrafi więc skutecznie wykorzystać dominującą pozycję rynkową.