Duże powodzenie europejskich marek sportowych zachęciło do naszego rynku producentów z USA. W polskich salonach ma się pojawić jesienią Chevrolet Camaro, który w Ameryce stał się autem kultowym. Importer zaoferuje przeszło 400-konny samochód z silnikiem 6,2 litra i z topowym wyposażeniem w dwóch rodzajach nadwozia: – Wersja coupe będzie kosztować od 199,9 tys. zł, natomiast kabriolet od 224,9 tys. zł – zapowiada dyrektor generalny Chevrolet Poland Andrzej Żelazny. Niewykluczone, że importer będzie chciał wprowadzić do sprzedaży, choć później, także model Corvette.

Auta o sportowym charakterze mimo wysokich cen znajdują w Polsce coraz więcej zwolenników. Na blisko pół tysiąca tego typu samochodów sprzedanych w pierwszych czterech miesiącach roku zdecydowaną większość stanowią co prawda samochody klasy niższej średniej i średniej. Cenowy dystans dzielący je od modeli z najwyższej półki liczony jest w setkach tysięcy złotych. Ale legendarne marki, przeznaczone dla posiadaczy najgrubszych portfeli, sprzedają się lepiej, niż oczekiwano.

– Pod względem wielkości sprzedaży Polska stała się drugim po Rosji rynkiem w Europie Środkowo-Wschodniej, a polski klient przy wyborze wyposażenia okazuje się najbardziej wymagający – mówi dyrektor generalny Ferrari Warszawa Dante Cinque. Od otwarcia salonu jesienią ubiegłego roku sprzedano już kilkanaście samochodów. Ceny szybują wysoko: za model 599 trzeba zapłacić 312,6 tys. euro. Jeszcze droższy będzie model FF – czteromiejscowy, z napędem na cztery koła. Salon już przyjmuje zamówienia.

Sprzedający twierdzą, że polscy klienci nie oszczędzają. Gdy wiosną ubiegłego roku spółka AML Polska otwierała salon brytyjskiej marki Aston Martin, zakładano, że średnia cena sprzedaży zatrzyma się na 700 tys. zł. Teraz przekracza 1,2 mln zł. Najdroższym sprzedanym astonem był DBS Volante – kosztował 1,7 mln zł. Ale to nic wobec przygotowywanej transakcji na limitowany model One-77: po doliczeniu cła i podatków klient zapłaci za niego blisko 12 mln zł.

Według wiceprezesa i dyrektora zarządzającego AML Marcina Dąbrowskiego rynek superluksusowych aut sportowych, choć pozostanie bardzo niszowy, będzie się szybko rozwijał. – W najbliższych trzech latach obecna sprzedaż powinna się potroić. Dla takich samochodów jest dobry klimat, decyzje o zakupie podejmowane są teraz łatwiej – uważa Dąbrowski. Widać to po takich markach jak Jaguar czy Porsche. Ta ostatnia jest liderem w grupie sportowych aut luksusowych (niższej od superluksusowych): model 911 (ceny od 600 tys. zł do 900 tys. zł) znalazł w pierwszych czterech miesiącach 26 nabywców, o jedną czwartą więcej niż przed rokiem.