Dreamliner gotowy do wożenia pasażerów

Już nie w lotach testowych, ale normalnie we flocie linii lotniczych, wożąc regularnie pasażerów może latać najnowsza maszyna Boeinga — B 787, Dreamliner

Publikacja: 28.08.2011 15:48

Dreamliner gotowy do wożenia pasażerów

Foto: Fotorzepa

— Samolot jest gotowy, ANA jest gotowa, Boeing jest gotowy — zameldował prezes Boeing Commercial Aviation, Jim Albaugh.

Dreamliner otrzymał w ostatni weekend wszystkie certyfikaty Federal Aviation Administration (FAA), amerykańskiego odpowiednika Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

W trzy lata po pierwszym wyznaczonym terminie dostaw, 26 września w Seattle premierową maszynę odbierze japońska ANA. W dwa dni później Dreamliner wyląduje w Tokio.

Pierwszy lot z pasażerami na pokładzie odbędzie na trasie  Tokio — Hongkong 28 - 29 października. Łącznie japoński przewoźnik ma otrzymać 50 takich maszyn. Do marca 2012 dostanie 14 takich maszyn i kolejnych 10 do marca 2013. Do roku 2013 Boeing planuje dojść do produkowania po 10 maszyn miesięcznie, co jest rekordem w przypadku maszyn szerokokadłubowych.

— Dla nas to doskonała wiadomość, teraz musimy walczyć o jak najbliższy termin dostaw. I robimy to bardzo intensywnie — mówi „Rz" Marcin Piróg, prezes Polskich Linii Lotniczych Lot. Oficjalnie wiadomo, że nadal Boeing utrzymuje wiosenny termin dostawy pierwszych Dreamlinerów dla polskiego przewoźnika. Nie jest jednak pewne, czy Boeing nie przesunie go jeszcze o kwartał, na jesień 2012. W każdym razie Lot jest przygotowany na taką sytuację i zakłada możliwość wypożyczenia samolotu na obsługę połączeń w szczycie sezonu za rok.

Dostarczanie maszyn liniom lotniczym powinno ruszyć bardzo szybko, bo Boeing ma zaparkowane na płytach swoich fabryk Dreamlinery warte 16,2 mld dolarów (wyliczone wg katalogowej ceny 202 mln dol. za samolot, ale początkowe koszty produkcji są znacznie wyższe i zdaniem analityków każda maszyna, kosztowała przynajmniej 300 mln dol.). Wszystkie wymagają już tylko drobnych prac wykończeniowych, które nie były prowadzone z powodu braku certyfikatów FAA.

Przedstawiciele Boeinga nie ukrywali, że wkrótce może im zabraknąć miejsca do ustawienia kolejnych maszyn. 35 sztuk B787 stoi na płycie lotniska wojskowego w Teksasie. W wielu z nich brakuje jeszcze foteli, nie zostały zamontowane toalety, okna zasłonięte są czarnym plastikiem, a skrzydła obciążone są betonowymi blokami do czasu, kiedy będą tam zamontowane silniki. Ten korek ma zostać rozładowany w 2012 roku.

Dla porównania dzisiaj Boeing ma zaparkowanych więcej Dreamlinerów, niż posiada wszystkich samolotów łącznie należąca do Richarda Bransona linia lotnicza Virgin Atlantic Airways.

Bill Batcheller z funduszu inwestycyjnego Tower Wealth Management porównuje tę sytuację z posiłkiem anakondy — to gigantyczne zgrubienie w środku przewodu pokarmowego, w tym wypadku w bilansie firmy. Musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim wszystko zostanie skonsumowane — mówi. Przy tym nie ukrywa, że jego fundusz, który sprzedał akcje Boeinga w 2010 teraz je ponownie kupił.

Z powodu opóźnień w programie 787 akcje Boeinga straciły 42 proc swojej wartości od 2007 (wtedy ogłoszono pierwsze przełożenie terminu). Dla porównania Airbus SAS, spółka matka producenta samolotów EADS straciła w tym czasie 6,1 proc. Teraz zdaniem analityków Boeing zacznie na czysto zarabiać na dostawach Dreamlinerów dopiero po przekazaniu 1000 maszyn.

— Samolot jest gotowy, ANA jest gotowa, Boeing jest gotowy — zameldował prezes Boeing Commercial Aviation, Jim Albaugh.

Dreamliner otrzymał w ostatni weekend wszystkie certyfikaty Federal Aviation Administration (FAA), amerykańskiego odpowiednika Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Biznes
Prezydent kontra rząd? Biznes wzywa do współpracy
Materiał Promocyjny
Renters, czyli dopalacz deweloperski. Korzyści dla firm ze współpracy z liderem najmu
Biznes
Co nowy prezydent powinien zrobić w obronności?
Biznes
Biznes liczy na prorozwojową współpracę rządu i prezydenta
Biznes
Nawrocki wygrywa wybory. Rosyjskie lotniska w ogniu. Cła Trumpa rosną
Materiał Promocyjny
Obiekt z apartamentami inwestycyjnymi dla tych, którzy szukają solidnych fundamentów
Biznes
Europejskie firmy boją się wysyłać swoich pracowników do USA