Tworzywa sztuczne są masowo spalane w cementowniach. Wykorzystany plastik, stare opony, papier, drewno są cennym źródłem energii. W kraju powstało kilkadziesiąt instalacji odzyskujących energetyczne odpady, które potem są wysyłane jako paliwo alternatywne do cementowni. Rekordzista: Cementownia Chełm, uzyskuje w ten sposób już 75 proc. energii potrzebnej do wypału klinkieru.
Boom na paliwa alternatywne wynika z ich niskich cen i wysokiej wartości energetycznej zbliżonej do węgla. O ile jednak tona węgla kosztuje 300 – 350 zł, o tyle paliwo alternatywne jest nawet dziesięć razy tańsze, bo kosztuje od 35 do 60 zł. – Spalanie paliw alternatywnych w piecu cementowym jest bezpieczne dzięki wysokim, sięgającym 2000 st. C, temperaturom, jakie panują w jego wnętrzu – tłumaczy Renata Wrona, rzeczniczka firmy Cemex.
Cemex inwestuje 27 mln zł na Lubelszczyźnie, by wzmocnić swoje moce produkcji paliwa alternatywnego i nie importować już surowca z Niemiec. Mobruk w planach ma postawienie za 61 mln zł dużego zakładu w Karsach na Śląsku i drugiego obok cementowni Górażdże. Na obie inwestycje uzyskał unijne dofinansowanie. W specjalnej strefie ekonomicznej w Starachowicach powstaje za 70 mln zł zakład firmy EZO, który ma stosować innowacyjną technologię przetwarzania plastiku na olej do spalania w silnikach Diesla.
W ślady prywatnych firm idą także samorządy. Zamiast budować spalarnie, miasta Katowice i Olsztyn planują wytwarzać z odpadów komunalnych paliwo i sprzedawać je potem cementowniom. – Jest zainteresowanie inwestorów także budową w Polsce elektrociepłowni opalanej paliwem alternatywnym – zapewnia Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu.
Przeszkodą dla rozwoju odzysku tworzyw sztucznych jest niska opłata za składowanie odpadów komunalnych, co zniechęca do segregacji. W tym roku opłata marszałkowska za składowanie odpadów wzrosła tylko o wskaźnik inflacji. Resort środowiska zapowiedział podwyżki na przyszły rok, ale może się wycofać z tych planów.