Obecnie w stanie zadowalającym jest ok. 60 proc. polskiej sieci dróg krajowych, ekspresowych i autostrad, która liczy ok. 20,1 tys. km. – To 40 proc. jest w stanie złym lub bardzo złym, tymczasem rząd koncentruje się głównie na budowie nowych dróg, zapominając o utrzymaniu istniejącej sieci – mówi Adrian Furgalski, dyrektor ZDG TOR. – Jerzy Polaczek, minister transportu w rządzie PiS, w ciągu dwóch lat wyremontował 4,1 tys. km dróg, jego następca w ciągu czterech lat 2,3 tys. km – podsumowuje Furgalski.
Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych i Autostrad szacuje, że do nadrobienia zaległości remontowych i związanych z bieżącym utrzymaniem potrzeba ok. 10 mld zł. A kwota na bieżące utrzymanie tras z roku na rok spada. W tym roku wynosiła ok. 1,8 mld zł, w przyszłym GDDKiA ma otrzymać ok. 1,5 mld zł.
Eksperci Szkoły Głównej Handlowej w raporcie na temat efektywności zarządzania utrzymaniem dróg krajowych w Polsce pochwaliła GDDKiA za plan remontów na lata 2011 – 2013, podkreślając konieczność zapewnienia stabilnego finansowania prac. Ale to tylko plan. Od 2009 roku nowe inwestycje remontowe praktycznie nie są rozpoczynane. Prace skupiają się na kontynuowaniu realizowanych zadań.
– W pierwszej kolejności do remontu powinny trafić drogi najgorszej jakości, na których jest najwięcej wypadków śmiertelnych – mówi Andrzej Maciejewski, zastępca generalnego dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. Na jego realizację nie ma jednak pieniędzy. Z Krajowego Funduszu Drogowego można finansować jedynie budowy nowych dróg i ich przebudowę. Środki na remonty mają się znajdować się w budżecie. W tym roku była to pula 80 mln zł, w przyszłym ma wzrosnąć dwukrotnie, do 160 mln zł. A remont 1 km drogi kosztuje ok. 1 mln zł, przebudowa 5 – 10 mln zł.
Jak mówi Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Pracodawców Budownictwa, firmy są w stanie realizować kontrakty remontowe warte 4 – 5 mld zł rocznie.