Lista 2000: Dziwny rok, bardzo dziwny

Największym wskaźnikiem braku zaufania co do poprawy sytuacji jest fakt, że firmy nie powróciły do inwestowania. Polskim firmom trzeba inwestycji, śmiałych planów ekspansji i dynamicznego rozwoju. A o to było trudno w roku 2010

Publikacja: 25.10.2011 11:16

PROF. Witold M. Orłowski, główny ekonomista PricewaterhouseCoopers

PROF. Witold M. Orłowski, główny ekonomista PricewaterhouseCoopers

Foto: Archiwum

Kiedy dwa lata temu komentowałem wyniki Listy 2000 dotyczące sytuacji polskich firm w roku 2008, pisałem, że dopiero przed nimi rok prawdziwej próby, czyli rok światowej recesji i globalnej burzy finansowej. Nie było wcale pewne, czy zdołają one przetrwać ten rok w dobrej formie, a w ślad za tym nie było wcale pewne, czy jest w stanie przetrwać burzę cała polska gospodarka.

Rok później były już powody, by odetchnąć z ulgą: niezależnie od tego, co spowodowało, że nasz kraj pozostał „zieloną wyspą" na morzu europejskiego kryzysu, nie ulegało wątpliwości, że polskie firmy potrafiły sobie poradzić z przeciwnościami. Wprawdzie na przełomie lat 2008 i 2009 produkcja sprzedana naszego przemysłu gwałtownie spadła, a w ślad za tym w pierwszym kwartale 2009 znacznie obniżyła się rentowność polskich firm, ale czarne wizje finansowego kataklizmu nie sprawdziły się.

Trudna sytuacja w finansach przedsiębiorstw została opanowana, produkcja na nowo wzrosła, bezrobocie zwiększyło się tylko nieznacznie, co pokazywały zarówno dane GUS, jak dane z Listy 2000. Polskie firmy wykazały się dużą elastycznością, sprawnie dostosowując się do kryzysowych warunków, zachowując zdolność do działania i finansowania swojej działalności. Jedno, co mogło martwić, to coraz bardziej widoczna ostrożność w zakresie inwestycji. Martwiąca, choć w sumie zrozumiała w sytuacji, gdy największym koszmarem firm stało się ryzyko utraty płynności i nadmiernego garbu zadłużenia w okresie, gdy bardzo trudno było uzyskać bankowy kredyt.

Pozory mogą zwieść

Kończąc zeszłoroczny komentarz dotyczący wyników odnotowanych przez firmy w kryzysowym roku 2009, mogłem więc napisać: „Trudny rok 2009 szczęśliwie minął, a polskie firmy przeżyły go bardzo dobrze. Ale przed nimi nadal trudne lata". Niestety, miałem rację. I choć rok 2010 okazał się znów rokiem postępu w rozwoju polskich firm, nie ma wątpliwości, że łatwe czasy nie powróciły i że prędko nie powrócą. A dzieje się tak dlatego, że gospodarka światowa tkwi nadal w kryzysie najgorszym z możliwych – w kryzysie zaufania. A gospodarka rynkowa opiera się na zaufaniu. Konsumenci kupują towary tylko wówczas, gdy mają zaufanie do swojej pracy i przyszłych dochodów. Banki udzielają kredytów, gdy mają zaufanie do perspektyw rozwojowych firm. A firmy inwestują, gdy mają zaufanie do przyszłego rozwoju rynku.

Rok 2010 pozornie wcale nie był aż tak trudny. Krajowy popyt konsumpcyjny wzrósł o ponad 3 proc., popyt zagranicy o 10 proc., znacznie wzrosły też inwestycje publiczne – w dużej mierze finansowane z budżetu Unii. Rosnący popyt prowadził do wzrostu produkcji. Według danych GUS produkcja w skali całej gospodarki zwiększyła się o niemal 4 proc., w przemyśle o 9 proc., w budownictwie o 4 proc. Przeciętny wzrost produkcji sprzedanej w pierwszej setce najbardziej dynamicznie rozwijających się firm z Listy 2000 wyniósł nominalnie ponad 13 proc. (realnie około 11 proc.) i był podobny do tego rok wcześniej. Poprawiły się lekko wskaźniki rentowności, odrobinkę wzrosło zatrudnienie (na podobne zjawiska w skali całej gospodarki wskazują dane GUS). Słowem, nastąpiła niewątpliwa, choć niezbyt wielka poprawa w stosunku do roku poprzedniego.

W poszukiwaniu inwestycji

Ale mimo to kryzys nie minął, zaufanie do perspektyw rozwoju nie powróciło do poziomu przedkryzysowego. Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury podnosił się wprawdzie wyraźnie w pierwszych miesiącach roku, latem dostał jednak zadyszki i stanął w miejscu, a w ostatnich miesiącach roku zaczął się wyraźnie pogarszać. Nie to jednak było najlepszym wskaźnikiem braku zaufania. Najważniejsze jest to, że firmy nie powróciły do inwestowania. Przyczyną nie był z pewnością brak środków.

Zysk polskich firm po opodatkowaniu wzrósł o 6 proc., a według danych NBP suma środków zgromadzonych w postaci depozytów bankowych przedsiębiorstw zwiększyła się aż o 20 proc. Mimo to nakłady inwestycyjne przedsiębiorstw spadły, na co wskazują zarówno dane GUS, jak dane z Listy 2000 (nawet w pierwszej setce najbardziej dynamicznych firm suma nakładów inwestycyjnych spadła o niemal 5 proc.). A bez inwestycji nie ma na dłuższą metę rozwoju, nie ma wzrostu konkurencyjności i wydajności pracy. Bez inwestycji można się oczywiście jeszcze jakiś czas rozwijać siłą rozpędu. Ale będzie to wzrost słaby, nie taki, jakiego potrzebują polskie firmy, by dogonić swych potężniejszych rywali z zagranicy.

Potrzeba śmiałych planów

Rok 2010 był więc w polskich firmach rokiem dziwnym, który trudno jednoznacznie ocenić. Z jednej strony był rokiem sukcesu – polskim firmom udało się wzmocnić swą pozycję finansową, lekko poprawić pozycję rynkową, utrzymać miejsca pracy. Z drugiej jednak strony był kolejnym rokiem kryzysowym, w którym nie nastąpiła trwała odbudowa optymizmu i wiary we własne siły. Zamiast myśleć o rozwoju i ekspansji, firmy wolały myśleć o obcinaniu kosztów, działać ostrożnie i unikać ryzyka.

To oczywiście dobrze, że polskie firmy potrafiły dopasować swoją działalność do kryzysowego otoczenia, że potrafiły sprawnie manewrować, elastycznie reagować na zagrożenia, że umiały zdobyć się na skuteczną strategię dostosowania do trudnych warunków panujących w globalnej gospodarce. W sumie świadczy to o sukcesie polskiej transformacji – okazało się, że nasze firmy potrafią sobie radzić co najmniej równie dobrze jak ich bardziej doświadczeni, dysponujący większymi środkami rywale z zagranicy. Nie można mieć też do nich pretensji o to, że nie były w stanie zdobyć się na optymizm wówczas, gdy wszędzie za naszymi granicami unosił się duch niepokoju i braku zaufania. Ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że w ten sposób prędko nie dogonimy rywali.

Polskim firmom trzeba inwestycji, śmiałych planów ekspansji i dynamicznego rozwoju. Trudno było o to w roku 2010, trudno również w roku obecnym. I pewnie trudno też będzie w roku przyszłym.

Kiedy dwa lata temu komentowałem wyniki Listy 2000 dotyczące sytuacji polskich firm w roku 2008, pisałem, że dopiero przed nimi rok prawdziwej próby, czyli rok światowej recesji i globalnej burzy finansowej. Nie było wcale pewne, czy zdołają one przetrwać ten rok w dobrej formie, a w ślad za tym nie było wcale pewne, czy jest w stanie przetrwać burzę cała polska gospodarka.

Rok później były już powody, by odetchnąć z ulgą: niezależnie od tego, co spowodowało, że nasz kraj pozostał „zieloną wyspą" na morzu europejskiego kryzysu, nie ulegało wątpliwości, że polskie firmy potrafiły sobie poradzić z przeciwnościami. Wprawdzie na przełomie lat 2008 i 2009 produkcja sprzedana naszego przemysłu gwałtownie spadła, a w ślad za tym w pierwszym kwartale 2009 znacznie obniżyła się rentowność polskich firm, ale czarne wizje finansowego kataklizmu nie sprawdziły się.

Pozostało 85% artykułu
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji