Reklama

Otwarte niebo jak po grudzie

Nawet 2 mld euro rocznie to cena, jaka płacą przewoźnicy za brak otwartego nieba nad Europą

Publikacja: 29.11.2011 02:03

Otwarte niebo jak po grudzie

Foto: AFP

Jeśli europejskie niebo nie otworzy się na dobre dla lotnictwa, przewoźników czeka gwałtowny wzrost kosztów, pasażerów wyższe ceny biletów lotniczych, a pracowników sektora utrata miejsc pracy – to główny wniosek z poniedziałkowej konferencji „Wdrożenie jednolitej europejskiej przestrzeni Powietrznej i jej rozszerzenie na kraje trzecie".

Zdaniem unijnego komisarza ds. transportu Siima Kallasa, który otwierał warszawską konferencję, istnieje realne ryzyko, że Europa pozostanie daleko w tyle za innymi kontynentami, gdzie z większymi bądź mniejszymi oporami takie rozwiązania już funkcjonują. Jeśli nic się nie zmieni, nie będziemy w stanie sprostać rosnącemu popytowi na podróże lotnicze, których liczba do 2030 r. ma się podwoić. Już teraz europejski rynek lotniczy to 800 mln pasażerów rocznie – podkreślił komisarz. Brak „otwartego nieba" to dodatkowe koszty dla linii lotniczych w wysokości 2 mld euro rocznie, czyli czterokrotnie więcej niż prognoza zysku wszystkich przewoźników europejskich na przyszły rok.

W Warszawie mówiono przede wszystkim o pakiecie Single European Sky II – (SES II) – planie redukcji kosztów i opóźnień lotów oraz utworzenia międzynarodowych stref kontroli ruchu lotniczego, tzw. funkcjonalnych bloków przestrzeni powietrznej (FAB), które powinny powstać najpóźniej do grudnia 2012 r. Polska tworzy jeden z takich bloków wspólnie z Litwą.

– Paradoksem jest, że w sytuacji, kiedy w przeważającej większości terytorium Unii Europejskiej podróżni w ramach układu z Schengen mogą się poruszać bez żadnych problemów, w przemieszczaniu się w powietrzu mają poważne kłopoty – powiedział „Rz" Jacek Krawczyk, były przewodniczący rady nadzorczej Polskich Linii lotniczych LOT, wiceprzewodniczący Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, sprawozdawcy projektu SES. Dlatego właśnie jego zdaniem koszty obsługi nawigacyjnej w Europie są prawie dwa razy wyższe niż w Stanach Zjednoczonych. – Lepsza organizacja europejskiego nieba to nie tylko redukcja kosztów, ale także większe bezpieczeństwo – podkreślił.

Podczas jednego rejsu po Europie samolot pokonuje średnio ok. 50 km więcej. Miałyby temu zapobiec nowe rozwiązania dotyczące korytarzy powietrznych. – Wylatuje się te kilometry bez powodu, a za tym idzie czas pracy silników, emisja CO2, opóźnienia itp. – uważa Krawczyk.

Reklama
Reklama

Receptą jest projekt, za który odpowiada Komisja Europejska. To właśnie koncepcja funkcjonalnych bloków przestrzeni powietrznej, zakładająca podział unijnego nieba na dziewięć takich stref kontroli. Dzisiaj UE składa się z 27 przestrzeni powietrznych, a decyzje o ich otwieraniu bądź zamykaniu należą do kompetencji narodowych.

Na razie wydaje się gotowy tylko jeden, szwedzko-duński blok przestrzeni powietrznej, choć jeszcze w kwietniu ubiegłego roku uważano, że najbliżej pełnej operacyjności jest blok „centralny", grupujący kraje Beneluksu, Francję, Niemcy i Szwajcarię.

Jak ważne jest stworzenie wspólnej przestrzeni powietrznej, pokazało załamanie ruchu lotniczego w Europie wiosną 2010 r., kiedy wybuchł islandzki wulkan. Okazało się, że europejscy kontrolerzy nie są w stanie ze sobą współpracować, w efekcie Europa na ponad tydzień została pozbawiona transportu lotniczego. – Gdyby agencje potrafiły ze sobą współpracować, kłopoty byłyby wówczas znacznie mniejsze – mówi Jacek Krawczyk.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

d.walewska@rp.pl

Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Biznes
Biznes o cyrkularności – co mówią liderzy zmian
Biznes
UE przedłuży życie samochodów spalinowych
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama