Zarządzenie ministra skarbu, dotyczące 19 kluczowych firm z państwowym udziałem (m.in. PKO BP, KGHM, PGE) zakłada, że członkowie rad nadzorczych tych firm będą wybierani z udziałem firm headhunterskich. Kandydatów oceni potem komisja złożona z pracowników resortu skarbu. A o nominacji zdecyduje ostatecznie minister.
W większości spółek, o których mowa, Skarb Państwa nie jest dominującym akcjonariuszem. Tymczasem środowisko mniejszościowych akcjonariuszy nie brało udziału w pracach nad zarządzeniem. – Słyszeliśmy, że szykują się nowe przepisy, ale nie poznaliśmy ich szczegółów – mówi „Rz" Piotr Cieślak ze Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.
– Trudno wyobrazić sobie, żeby akcjonariusze mniejszościowi głosowali przeciw stosowaniu dobrych praktyk w firmach – mówi „Rz" Magdalena Kobos, rzecznik resortu skarbu. – To, by zarządzający tymi spółkami rekrutowali się spośród profesjonalistów i byli wybierani według obiektywnych i czytelnych zasad, jest w interesie nas wszystkich.
– W odniesieniu do dobrych praktyk – zgoda. Skarb Państwa powinien jednak włączyć mniejszościowych udziałowców w prace nad zmianami zasad doboru kadr, a nie traktować ciągle te firmy jako „swoje" – mówi „Rz" Andrzej Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów.
„Dobre praktyki w zakresie doboru kandydatów na członków organów spółek o kluczowym znaczeniu dla Skarbu Państwa" weszły w życie jednocześnie z zarządzeniem. Zawierają m.in. zapis, że do rad nadzorczych i władz kluczowych spó-łek nie mogą być powoływane osoby „w odniesieniu do których może to powodować ryzyko wystąpienia konfliktu interesów" – m.in. z uwagi na prowadzenie „określonej działalności politycznej". Taki zapis w praktyce oznacza szlaban dla polityków w kluczowych spółkach. Jeśli traktować go dosłownie, także były minister skarbu Aleksander Grad, wymieniany na rynku m.in. jako kandydat do zarządu PGE, powinien być bez szans na taką nominację.