To wszystko z powodu protestu związkowców z Geverkschaft der Flugsicherung (GdF) domagających się lepszych warunków pracy,podwyższenia wynagrodzeń, krótszego czasu pracy, co w efekcie dla pracodawcy - Fraportu zarządzającego frankfurckim lotniskiem oznaczałoby docelowo podwyżkę płac o 50-70 proc.,czyli docelowo od 200 do 1600 euro.
Strajk rozpoczął się w ostatni czwartek,16 lutego z przerwą na weekend i potem został wznowiony w poniedziałek o 5 rano. Początkowo miał trwać do 5 rano we środę 22 lutego. GDF postanowiła go jednak przedłużyć do piątku 24 lutego do godziny 23. Przy tym pracy odmówiło jedynie 200 związkowców, ale są to kluczowi pracownicy lotniska, odpowiedzialni za kierowanie samolotów na ich miejsce parkowania na płycie.
Strajk kosztuje Fraport ok 4 mln euro dziennie. Najbardziej cierpi największy niemiecki przewoźnik, Lufthansa, którą każdy dzień strajku kosztuje 20 mln euro.
Lufthansa jest zmuszona do odwoływania po ok 100 rejsów dziennie,są to głównie połączenia krajowe i europejskie. Loty długodystansowe odbywają się normalnie, chociaż niektóre z nich maj opóźnienia. Lista odwołanych lotów znajduje się na stronie przewoźnika w zakładce „Cancelled flights".
Jak wynika z podanych tam informacji dzisiaj nie zaplanowano odwołania żadnego lotu Lufthansy do i z polskich lotnisk.W poniedziałek nie odbyły się dwa rejsy niemieckiej linii na trasie Frankfurt-Warszawa.