Uczelnie walczą o patenty

Zgłoszeń patentowych w Polsce przybywa – naukowcy mają coraz więcej dobrych pomysłów na biznes

Publikacja: 12.03.2012 01:36

Uczelnie walczą o patenty

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Pracownicy Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa za pośrednictwem uczelnianego Centrum Transferu Technologii zgłosili w 2011 roku 129 wynalazków, w tym 10 w tzw. trybie międzynarodowym. W 2009 roku takich wynalazków było tylko 66. Politechnika Łódzka też ma się czym pochwalić. W 2009 r. uczelnia uzyskała 29 patentów, rok później – 34, a w 2011 r. – 66. Politechnicy z Wrocławia są lepsi – w 2008 r. zdobyli 55 patentów, w 2009 – 63, a w kolejnych latach – 89 oraz 148.

– Liczba zgłoszeń patentowych z Politechniki Krakowskiej wzrosła w roku 2010/2011 w porównaniu z poprzednim o 70 proc. – mówi prorektor tej uczelni ds. nauki prof. Jan Kazior. – Wszystko wskazuje na to, że ta dynamika zostanie utrzymana także w tym roku akademickim.

Pomógł przyjęty na uczelni regulamin ochrony własności intelektualnej. Uczelnia pokrywa koszty zgłoszenia patentowego i opłaty za okresy ochronne do czasu decyzji o udzieleniu patentu. – W ostatnich latach mieliśmy 100-procentową skuteczność starań o patent. Najwięcej takich praw uzyskały Wydział Inżynierii i Technologii Chemicznej oraz Wydział Mechaniczny – dodaje rektor.

Politechnika Poznańska od kilku lat szczyci się podobną liczbą wynalazków i licencji. W 2009 roku było ich 56, rok później – 68, a w 2011 r. – 53. Jeszcze w 2007 roku takie wynalazki były tylko 22, a w kolejnym roku – 33. Wzrost zgłoszeń widać też wyraźnie w statystykach Urzędu Patentowego. W 2011 r. zgłoszono tu 4609 polskich wynalazków, a rok wcześniej – 3387. W 2009 roku było ich o blisko 300 mniej. W rosnącej aktywności pomagają zmiany sposobu oceniania jednostek naukowych, a tym samym wypłaty pieniędzy z budżetu.

50 tys. dol. może kosztować zgłoszenie patentowe obejmujące ochronę wynalazku w USA czy Japonii

Choć patentów przybywa, pomysły polskich badaczy nierzadko szybciej doceniają zagraniczni kontrahenci niż rodzimy biznes. Ten czasem nie potrafi wykorzystać nowatorskiego projektu.

Prof. Elena Neverova-Dziopak z AGH razem z dr Danielem Słysiem z Politechniki Rzeszowskiej wpadli na pomysł, jak w prosty i tani sposób odwadniać zalewane deszczem drogi. W grudniu 2011 r. ich wpust separacyjny zdobył złoty medal na Międzynarodowych Targach Wynalazczości w Seulu. Proekologicznym rozwiązaniem już zainteresował się fiński biznes. Polskie firmy – na razie nie.

Dr Dariusz Kościelnik i dr Marek Miśkowicz z Katedry Elektroniki Akademii Górniczo-Hutniczej mają już ochronę patentową na rynku amerykańskim – stworzyli przetworniki, które minimalizują zużycie energii i mogą być wykorzystane np. w implantach medycznych czy urządzeniach do monitorowania stanu środowiska. – Chcielibyśmy zainteresować tym firmy z Doliny Krzemowej, bo tylko one mogą produkować takie przetworniki seryjnie. W Polsce taka elektronika prawie nie istnieje – mówi dr Kościelnik. Na polski patent naukowcy jeszcze czekają.

Polską armię zainteresował natomiast skonstruowany na Politechnice Łódzkiej robot. Może być on zwiadowcą, wykrywać miny i wyręczać żołnierzy. Firma Prexer, która uczestniczyła w tym projekcie, liczy, iż armia zechce wykorzystać robota. To jednak wymaga czasu. Specjaliści twierdzą, że gdyby urządzenie znalazło się w wojsku za trzy lata, byłby to sukces. Robota wsparło Ministerstwo Nauki. Na jego powstanie przeznaczyło 5,5 mln zł.

Choć w badania i proces patentowy trzeba sporo zainwestować, mogą one przynieść uczelni i odkrywcy nie tylko prestiż. Jest szansa na poważne zyski, jeśli zadba się o ochronę swych praw. Tak zrobił Uniwersytet Jagielloński, gdy jego ówczesna doktorantka Anna Waszkielewicz razem z prof. Henrykiem Maroną i prof. Katarzyną Kieć-Kononowicz opracowali nowy lek przeciwko padaczce. Pierwsze wyniki badań mieli już w 2006 r., a zgłoszenia dokonano przed złożeniem pracy doktorskiej Anny Waszkielewicz w 2008 r.

Patent prawdopodobnie najszybciej uda się zdobyć w Europejskim Urzędzie Patentowym i w USA. W Polsce cały proces może potrwać nawet siedem lat – twierdzi dr Waszkielewicz. Jej lek stara się też o patent w Kanadzie, Brazylii, Chinach, Japonii, Rosji, Indiach i Korei Południowej. Kosztowało to dotąd ponad 160 tys. zł.

W innym projekcie chronionym równie szeroko uczelnia wydała 183 tys. zł od 2007 roku. To system do detekcji i monitoringu wyładowań atmosferycznych, rozwijany w Obserwatorium Astronomicznym uczelni.

Wiele patentów jednak nie zarabia, bo wykupienie licencji na Stany Zjednoczone czy Japonię jest bardzo drogie. To zwykle ok. 50 tys. dolarów. Dlatego państwo hojniej powinno wesprzeć polskich wynalazców – twierdzą naukowcy.

Komercjalizacja z oporami

Ponad połowa globalnej puli patentów pochodzi z trzech najbardziej innowacyjnych krajów świata: USA, Japonii i Niemiec. W Polsce, będącej w tym rankingu na 31. miejscu, w 2011 roku udzielono ponad 3200 patentów, a Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości rozdysponowała z funduszy europejskich 12,4 mln zł na projekty służące ochronie naszych wynalazków. Najwięcej takich innowacji rodzi się w jednostkach naukowych. – Sztuką jest takie czynienie użytku z wynalazków, aby służyły one nie tylko jednostce naukowej, ale i całej gospodarce. Temu służy komercjalizacja – mówi Marzena Baurska z Kancelarii Radców Prawnych Baurska, Senkowska, Szczęsna i Partnerzy. Proces ten może być w Polsce dokonywany na różne sposoby, spośród których najistotniejszą rolę odgrywa zawieranie z przedsiębiorcami umów cywilnoprawnych (np. sprzedaży patentu) lub tworzeniu spółek prawa handlowego, do których jednostka naukowa wnosi patent jako swój wkład. – Proces ten postępuje w naszym kraju dość opornie – dodaje mecenas Baurska. – Wśród przyczyn tego stanu rzeczy należy z jednej strony upatrywać braku wystarczających środków po stronie jednostek naukowych na finansowanie innowacyjnych działań, z drugiej zaś istniejącego w niektórych środowiskach naukowych braku zaufania do współpracy z biznesem.

Pracownicy Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa za pośrednictwem uczelnianego Centrum Transferu Technologii zgłosili w 2011 roku 129 wynalazków, w tym 10 w tzw. trybie międzynarodowym. W 2009 roku takich wynalazków było tylko 66. Politechnika Łódzka też ma się czym pochwalić. W 2009 r. uczelnia uzyskała 29 patentów, rok później – 34, a w 2011 r. – 66. Politechnicy z Wrocławia są lepsi – w 2008 r. zdobyli 55 patentów, w 2009 – 63, a w kolejnych latach – 89 oraz 148.

– Liczba zgłoszeń patentowych z Politechniki Krakowskiej wzrosła w roku 2010/2011 w porównaniu z poprzednim o 70 proc. – mówi prorektor tej uczelni ds. nauki prof. Jan Kazior. – Wszystko wskazuje na to, że ta dynamika zostanie utrzymana także w tym roku akademickim.

Pozostało 88% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca