Szacuje się, że ok. 500-800 tys. pojazdów każdego roku złomowanych jest w szarej strefie. W legalnych punktach – zaledwie 200 tys. – Na nieszczelności systemu traci ekologia i gospodarka – twierdzi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Największe szkody przynosi proceder skupowania przez szarą strefę wyeksploatowanych pojazdów na podstawiane lub fikcyjne osoby. Zdarza się, że tzw. „słupy" teoretycznie są właścicielami kilkuset samochodów. Powszechne jest także wystawianie przez nieuczciwych recyklerów fałszywych zaświadczeń o demontażu. Na ich podstawie stacje otrzymują dopłaty. Tymczasem auta, zamiast profesjonalnej rozbiórki z selekcją i utylizacją szkodliwych części, faktycznie przekazywane są na złomowiska. Kary sięgające setek tysięcy złotych za nielegalny demontaż nie odstraszają – winnych trudno złapać. A legalnym stacjom trudno konkurować: szara strefa nie ponosi kosztów działalności. W dodatku skuteczniej przyciąga klientów, proponując za wraki wyższe stawki, niz moga zaoferować punkty demontujące legalnie.
Patologie ma wyeliminować zmiana przepisów. Zaczną funkcjonować z początkiem przyszłego roku. Jeszcze w tym kwartale Rada Ministrów ma zadecydować o rozszerzeniu kręgu odpowiedzialnych za tworzenie sieci stacji demontażu. Będą to nie tylko importerzy, ale także prywatne firmy zajmujące się sprowadzaniem używanych aut z zagranicy. Zniknie zarazem opłata recyklingowa – 500 złotych wpłacane do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska przez osoby rejestrujące auto, które same sprowadziły. Znikną także dopłaty – 500 zł od tony przyjętych pojazdów – przeznaczone dla firm demontujących wraki.
Pojawią się kary za samo zbieranie samochodów wycofanych z eksploatacji. Problemem może być natomiast likwidacja zjawiska „słupów": potrzebne będzie nie tylko uszczelnienie systemu kontroli, ale zwiększenie ich liczby. Z kolei likwidacja dopłat co prawda zlikwiduje fałszywe zaświadczenia o recyklingu, ale postawi w trudnej sytuacji część legalnych stacji demontażu (wszystkich jest około siedmiuset). Te, które przyjmują kilkaset samochodów miesięcznie nie muszą się bać o swoją przyszłość. Ale te, do których trafia zaledwie 100-150 aut, będą mieć duże kłopoty z utrzymaniem opłacalności interesu.
Sprawny system recyklingu ma w polskich realiach kluczowe znaczenie: na jeden rejestrowany w Polsce nowy samochód osobowy przypada aż sześć aut używanych. Na innych rynkach europejskich ta proporcja wynosi 1 do 3, a nawet 1 do 2. W dodatku większość rejestrowanych w Polsce samochodów to pojazdy wyeksploatowane, mające przeszło 10 lat. Potwierdzają to statystyki celne: auta 10-letnie i starsze to w zależności od miesiąca 45-47 proc. importu.