Polskie przedsiębiorstwa obawiają się spowolnienia gospodarki. Już połowa szefów finansowych dużych firm spodziewa się w przyszłym roku stagnacji, podczas gdy jeszcze pół roku wcześniej trzy czwarte zakładało wzrost na poziomie nawet do 3 proc. W tej sytuacji priorytetem na najbliższe miesiące staje się nie tylko wzrost przychodów, ale także cięcie kosztów. Do tego ostatniego szykuje się 70 proc. firm.
Takie wnioski płyną z trzeciej edycji międzynarodowego badania dyrektorów finansowych (CFO) przeprowadzonego przez firmę doradczą Deloitte wśród przedstawicieli dużych firm w Polsce i Europie Środkowej. Podobnie jak pół roku wcześniej 90 proc. CFO z Polski uważa naszą sytuację ekonomiczną za niepewną, ale tym razem 50 proc. oceniło stopień tej niepewności jako wysoki lub nawet bardzo wysoki. Jednocześnie o prawie 20 pp. do 50 proc. wzrósł odsetek tych, którzy spodziewają się, że wyniki finansowe ich spółek ulegną pogorszeniu. Jest to największy procent wśród dyrektorów ze wszystkich ośmiu krajów, w których przeprowadzono badania. Z 60 do 84 proc. wzrosła zaś liczba menedżerów oczekujących wzrostu bezrobocia.
Na tle innych krajów Europy Środkowej polscy dyrektorzy finansowi i tak są nastawieni optymistycznie, choć nie tak bardzo jak na przykład Słowacy, spośród których 60 proc. przewiduje ponad 1,5 proc. wzrost PKB. Rekordzistami regionu pod względem nastrojów pesymistycznych są za to Słoweńcy - ośmiu na dziesięciu respondentów spodziewa się recesji. Oprócz niewielkiego procenta bułgarskich dyrektorów finansowych, w żadnym innym kraju nie pojawiły się prognozy wzrostu PKB powyżej 3 proc.
Mimo tych obaw i spadających nastrojów, aż ponad jedna piąta respondentów uważa nadchodzący rok za dobry czas do podejmowania ryzyka i inwestowania. Choć pół roku wcześniej takich osób było o 13 pp. więcej, to i tak, obok Czech i Chorwacji, jesteśmy nadal liderem pod tym względem w naszym regionie.