Jutro w Warszawie odbywać się będzie konferencja „Polska 2050 – węgiel a gospodarka niskoemisyjna". Jej organizatorzy i uczestnicy będą się zastanawiać, czy mamy w Polsce szanse na innowacyjną, efektywnie wykorzystującą i odzyskująca zasoby gospodarkę? Czy rozwój niskoemisyjnych, bezpiecznych dla ludzi i środowiska technologii jest w Polsce możliwy? Czy i jak możemy sprawić, aby warunki życia były w naszym kraju lepsze, a społeczeństwo zdrowsze? Co gospodarka i społeczeństwo naszego kraju zyska, a co straci na odchodzeniu od paliw węglowodorowych i rozwoju "zielonych" technologii? W programie dyskusji znajdą się m.in. takie punkty jak rzeczywiste koszty energii z węgla, prezentacja raportu Instytutu na rzecz Ekorozwoju i Instytutu Badań Strukturalnych o gospodarce niskoemisyjnej w kontekście 2050 r. i prezentacja raportu „Prawdziwy potencjał do redukcji emisji w polskiej gospodarce: opinia ekspertów z firmy McKinsey".
Gdy mowa o gospodarce niskoemisyjnej, pojawia się temat węgla brunatnego, którego spalanie powoduje największą emisję CO2. W Polsce ok. 30 proc. energii elektrycznej pozyskujemy z tego paliwa. Jednak jego udostępnione zasoby się kończą, a temat pozyskania nowych jest emocjonujący, bo zarówno przeciwnicy budowy nowych odkrywek węgla brunatnego (koalicja „Rozwój tak, odkrywki nie), jak i zwolennicy przedstawiają swoje racje.
Dzisiaj stowarzyszenia z gmin Gubin i Brody wystosowały apel do uczestników jutrzejszej konferencji w Warszawie.
„Usiłujecie przedstawić stanowisko w sprawie skutków działalności kompleksów energetycznych – twierdząc z góry, że „węgiel brunatny jest paliwem bez przyszłości" czy mówiąc „o kosztach zewnętrznych kompleksów energetycznych". Po pierwsze, jeżeli chcecie przekonać nas do innego rodzaju energetyki, pokażcie, że się to nam, mieszkańcom opłaci. Tymczasem od kilku lat pojawiacie się jedynie na terenie naszych gmin z różnymi akcjami antyinwestorskimi i usiłujecie straszyć spółką PGE Gubin, która chce wybudować kompleks energetyczny. Nie idą za tym żadne merytoryczne propozycje. Przywozicie Państwo do nas czeskich prawników, którzy jakoby mają działać na naszą korzyść. Nie potraficie jednak odpowiedzieć na proste pytania mieszkańców – np. ile miejsc pracy jesteście w stanie stworzyć na terenie obu gmin? Nie interesuje Państwa to, że połowa z 800 zdolnych do pracy mężczyzn z naszego regionu musiało wyjechać za chlebem za granicę. Nie interesuje Was stan naszych domów, które w większości pochodzą jeszcze z przedwojennych czasów i popadają w ruinę. Uważamy, że traktujecie nas instrumentalnie, gdyż dzięki działalności pseudoekologicznej można zarobić - poprzez otrzymywanie pieniędzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, unijnych grantów lub środków z fundacji, których zadaniem jest dekarbonizacja polskiej gospodarki" – czytamy w piśmie.