Projektowanie, a potem budowa tysiąca nowoczesnych bojowych wozów piechoty, ok. 500 czołgów podstawowych, a poza tym modernizacja niemieckich leopardów (armia chce do używanych obecnie 128 czołgów Leo, dokupić ponad sto kolejnych), może przynieść w ciągu najbliższej dekady nawet 30 mld zł. To oznacza ogromne, pancerne zamówienia, zbawienne dla słabnącego przemysłu.
Gdyby jednak ambicjonalny spór między Bumarem i Hutą Stalowa Wola o integrację zbrojeniówki się przedłużał, firmy mogłyby stracić szansę na państwowe kontrakty.
Transportery z HSW
Do tworzenia produktowych konsorcjów już od dawna największych graczy w branży obronnej namawiało Ministerstwo Obrony Narodowej. Apele gen. Waldemara Skrzypczaka, wiceministra ds. modernizacji sił zbrojnych, wreszcie poskutkowały. W ubiegłym tygodniu poróżnione firmy postanowiły współpracować.
Na czele konsorcjum, które zbuduje nowe bojowe wozy piechoty, stanie Huta Stalowa Wola. HSW będzie koordynować prace spółek swojego konkurenta, Bumaru – m.in. Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Urządzeń Mechanicznych OBRUM z Gliwic i Zakładów Mechanicznych BumarŁabędy. Do grupy dołączyły też, nie przepadające za koncernem Krzysztofa Krystowskiego, Wojskowe Zakłady Mechaniczne z Siemianowic Śląskich (producent rosomaków), Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne z Poznania, Wojskowe Zakłady Inżynieryjne z Dęblina i Wojskowy Instytut Techniki Pancernej i Samochodowej z Sulejówka, a także Wojskowe Zakłady Elektroniczne z Zielonki.
– Odstawiamy politykę i koncentrujemy się na projektowaniu. Bumar oferuje partnerom doświadczenie w robieniu gąsienicowych podwozi, nowoczesnych pancerzy i wyposażenia optoelektronicznego pojazdów – mówi Mariusz Andrzejczak, wiceprezes Bumaru ds. rozwoju.