TSA odroczył w końcu kwietnia decyzję, aby zapoznać się z opiniami ekspertów. Ostatecznie ugiął się pod presją i protestami linii lotniczych, personelu latającego i deputowanych, którzy twierdzili, że zabieranie takich i innych przedmiotów na pokład zwiększy zagrożenie dla osób korzystających z transportu powietrznego.
Decyzja urzędu sprzed kilku dni oznacza zasadniczą zmianę stanowiska, bo jego szef John Postole bronił tej koncepcji tydzień wcześniej. W marcu po uzyskaniu pozytywnych opinii od pewnych zainteresowanych grup zaproponował dopuszczenie w bagażu podręcznym scyzoryków, kijów hokejowych, bejsbolowych i golfowych oraz innego sprzętu sportowego.
Argumentował, że głównym zadaniem TSA jest zapobieganie wydarzeniom mogących doprowadzić do katastrofy samolotu. Wnoszenie tych przedmiotów na pokład odciążyłoby kontrolerów na lotniskach, którzy skupiliby się bardziej na szukaniu materiałów wybuchowych. Jego zdaniem dodatkowe środki bezpieczeństwa — wzmocnione drzwi do kabiny pilotów i obecność na pokładach tajnych funkcjonariuszy zapobiegłoby temu, by ktokolwiek scyzorykiem czy kijem golfowym próbował doprowadzić do nieszczęścia.
- Małym nożem kieszonkowym nie można po prostu spowodować katastrofy samolotu. A nie wykryte i zdetonowane zaimprowizowane urządzenie wybuchowe może — twierdził na niedawnej konferencji w Arabii Saudyjskiej na temat bezpieczeństwa na lotniskach.
Złagodzone przepisy miały dotyczyć składanych noży o długości ostrza do 6 cm (2,36 cali) i szerokości do 1,27 cm. Nadal byłyby zakazane noże sprężynowe i o nieruchomym ostrzu, a także z rękojeścią dostosowaną do kształtu dłoni.