Fałszywe, rzekomo markowe wino z Europy, stało się prawdziwą "plagą" na chińskim rynku. Przedstawiciele chińskich władz obawiają się, że wino może być nie tylko fałszywe, ale i niezdrowe. Nie ma bowiem pewności co fałszerze dolewają do butelek. Zazwyczaj są to woda, cukier, alkohol i sztuczne barwniki oraz sztuczne aromaty.
Dacian Ciolos, unijny komisarz ds. rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich oraz Zhi Shuping,chiński minister ds. kontroli jakości, inspekcji kwarantanny, podpisali w Pekinie stosowne porozumienie.
Po pierwsze UE i Chiny maja wymieniać informacje o przemycie sfałszowanych win i etykietek - tak by zapobiegać procederowi i pociągnąć do odpowiedzialności sprawców. Pod drugie mają współpracować przy rozpracowywaniu metod i sposobów fałszowania, a po trzecie będą współpracować przy analizie laboratoryjnej produktów oraz będą wspólnie szukać źródeł pochodzenia sfałszowanego wina.
Chiny sprowadziły w zeszły roku z krajów Unii 257,3 mln litrów wina o wartości prawie miliarda dolarów. Ponad połowa całego importu - 139,5 mln litrów, pochodziła z Francji. Już w 2008, Chińczycy znaleźli się w pierwszej dziesiątce największych konsumentów wina na świecie. Szczególnie popularne jest tam wino z winnicy rodziny Rothschildów - Chateau Lafite. Butelka tego wina może kosztować w Chinach nawet 4 tysiące euro. Problem w tym, że na chińskim rynku znajduje się obecnie więcej butelek tego wina niż go w ogóle wyprodukowano.