Przewoźnik zwróci się o środki do Ministerstwa Skarbu Państwa we wrześniu – poinformował wczoraj Sebastian Mikosz, prezes LOT. – Robimy wszystko, aby ta kwota była jak najmniejsza – mówi Mikosz. W dokumencie wysłanym do Komisji Europejskiej w czerwcu zapisano, że LOT może potrzebować kolejnych ok. 400 mln zł (spółka dostała wcześniej ok. 400 mln zł wsprcia).
Zwolnienia i cięcia
Polski przewoźnik stracił w I półroczu 159 mln zł. Lwia część tej kwoty, to koszty uziemienia dreamlinerów. Spółka chciałaby zmniejszyć stratę na koniec roku do 132 mln złotych. Wynik będzie lepszy, jeśli LOT porozumie się do tego czasu z Boeingiem w sprawie odszkodowań za uziemione dreamlinery. Same koszty utraconych połączeń szacowane są na 30 mln dolarów, a jeśli nie dojdzie do porozumienia, LOT jest gotów wystąpić na drogę sądową. Następne spotkanie z Amerykanami ma odbyć się za dwa tygodnie.
Zdaniem Mikosza poprawa wyników była możliwa dzięki ostrej kontroli kosztów oraz niższym cenom paliwa, niż zakładane w kosztach restrukturyzacji. Baryłka ropy kosztuje ok. 110 dol, wobec 120 na początku roku.
Spółka, w której koszty pracy wynoszą 350 mln złotych rocznie, cały czas zwalnia pracowników – od początku roku 360 osób. Lot ma nadzieję, że dzięki poprawie wyników łatwiej będzie przekonać Komisję Europejską, że warto jest pomóc polskiemu przewoźnikowi. Zazwyczaj jest tak, że między złożeniem wniosku o pomoc, a wydaniem decyzji mija 18 miesięcy. – Kiedy składaliśmy dokumenty w czerwcu zapowiedziano nam, że pierwsze pytania otrzymamy przed wrześniem. Z pewnością nie unikniemy otwarcia postępowania wyjaśniającego – mówi Mikosz.
Nie tylko koszty
– Wydaje się, że w tej chwili dla Brukseli najważniejsze będzie osiągnięcie liczb ujętych w planie restrukturyzacji – komentuje Krzysztof Moczulski, analityk rynku lotniczego z Lotnictwo.net.pl. – Trzeba też pamiętać o dwóch kluczowych dla każdej linii obszarach – siatce połączeń i zarządzaniu przychodami, czyli działach, których głównym zadaniem jest jak najlepsze wykorzystania floty i maksymalizacja przychodów z rejsów wykonywanych przez przewoźnika. Dopiero suma tych wszystkich działań może przynieść pozytywne efekty– dodaje ekspert.