Efekt? Wyprzedaż akcji osiągnęła takie rozmiary, że na giełdzie Nasdaq włączyły się w środę specjalne mechanizmy hamujące, mające na celu ograniczanie tempa dokonywanych transakcji.

Spółka poinformowała, że w trzecim kwartale straciła 38 milionów dolarów, czyli 32 centy na akcję, przy przychodach rzędu 431 milionów dol. Wynik okazał się gorszy od 25-centowej straty przewidywanej przez większość analityków.

W minionym kwartale Tesla sprzedała rekordową liczbę 5500 sztuk swojego sztandarowego produktu – Modelu S. Szef Tesli sugeruje, że fundamenty spółki pozostają nadal solidne.  Dyrektor generalny Tesli Elon Musk tłumaczył podczas konferencji z inwestorami, że problemem spółki jest nie nadążanie za popytem. Według niego  rynek na luksusowe samochody elektryczne ma ogromną przyszłość. W minionym kwartale Tesla zaczęła sprzedawać auta w Europie, zaczęła rozbudowywać swoje zakłady w Holandii oraz dogadała się z koncernem Panasonic w sprawie dostaw 1,8 miliarda baterii jonowo-litowych – trzykrotnie więcej niż wyniosły pierwsze zamówienia w 2011 roku. W USA spółka koncentruje się zwiększaniu zasięgu swoich aut oraz na wprowadzaniu do sprzedaży nowych tańszych modeli.

Analitycy wskazują na dużo bardziej prozaiczną przyczynę wyprzedaży akcji Tesli, które w środę traciły na wartości kilkanaście procent: spółka jest mocno przewartościowana. Do środowych spadków jej wartość wzrosła w tym roku o 400 procent. Analityk Brian Johnson z Barclays szacuje realną wartość akcji Tesli na poziomie 141 dolarów, a nie w okolicach 180-190 dolarów, do którego wywindował ją rosnący popyt.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku