Producent należący od 1998 r. od grupy Volkswagena ogłosił tę decyzję po opublikowaniu doskonałego bilansu za 2013 r. dzięki popytowi na swe auta w obu Amerykach. Do 2017/18 r. ma wypuszczać 9 tys. silników W12 — 12-cylindrowych o pojemności 6 litrów i mocy od 575 do 625 koni. Obecnie produkuje ok. 5 tys. rocznie w swej fabryce w Crewe, a pozostałe kilka tysięcy w Salzgitter dla pewnych modeli VW i dla Audi.

Szef Bentleya, Wolfgang Schreiber stwierdził, że logiczne będzie produkowanie wszystkich jednostek W12 w jednym miejscu i dodał, że nie będzie to nic strasznego dla sektora motoryzacji w Niemczech, ani dla planów Volkswagena dojścia do sprzedaży 10 mln pojazdów na świecie. — Wielkość produkcji W12 na tle całej produkcji silników jest stosunkowo mała — powiedział dziennikarzom w Londynie.

Bentley, którego niektóre limuzyny kosztują ponad 200 tys. funtów (331 500 dolarów), a teraz pracuje nad najdroższym na świecie pojazdem sportowo-użytkowym, zanotował w 2013 r. skok zysku operacyjnego o 67 proc. do 139,7 mln funtów. Obroty wzrosły o 15,5 proc. do rekordowych 1,4 mld dzięki limuzynie nowej generacji Flying Spur i kabroletowi coupé Continental GT Speed, wprowadzonemu na rynek pod koniec 2012 r.

Popyt w obu Amerykach okazał się większy od malejących dostaw w Chinach, gdzie luksusowe marki odczuły spowolnienie gospodarki i ograniczanie przez władze rzucającego się w oczy spożycia. Firma sprzedała w całym roku 10 120 luksusowych aut, o 19 proc. więcej niż w 2012 r., bijąc poprzedni rekord z 2007 r.

Po 2 miesiącach bieżącego roku sprzedaż wzrosła o 13 proc. do 1408 sztuk, firma zamierza wejść na nowe rynki, do Maroka, Iraku, Wietnamu i Chile oraz zwiększyć liczbę salonów ze 193 do około 220.