Ostatnie wyliczenia analityków wskazują na ogromne możliwości rynku trójwymiarowego druku. Może być wart nawet 16,2 mld dolarów w 2018 roku. Dla porównania w ubiegłym roku osiągnął wartość 2,5 mld dolarów, a prognoza na 2014 mówi o 3,8 mld. Drukarki 3D potrafią coraz więcej i przydają się w kolejnych bardzo skomplikowanych dziedzinach, ale to wciąż technologia, która stawia swoje pierwsze kroki. Są ciągle zbyt drogie jako same urządzenia, a także zbyt kosztowny jest do nich odpowiedni „toner". Potencjał wzrostu jest jednak ogromny – sprzedaż samych drukarek wzrosła o 109 proc. w 2013 roku, w tym szacowany wzrost ma wynieść ok. 79 proc.
Nieograniczone możliwości
Rodzący się trend trzeba wykorzystać. Najlepiej, by udało się upowszechnić technologię trójwymiarowego druku tak, by mógł przydać się każdemu z nas. Można przecież wydrukować brakującą pokrywkę do garnka, sam garnek, miskę, zabawkę dla dziecka, kolekcjonerską figurkę, ułamany uchwyt do samochodu, doniczkę do kwiatów albo super pracę na technikę dla dziecka do szkoły. Zastosowań jest nieskończona ilość, ponieważ drukarki 3D potrafią także drukować jedzenie z gotowych kulinarnych podzespołów. To zupełnie inny, nowatorski sposób podejścia do przedmiotów. Druk 3D może także zastąpić dotychczasowy model zakupów w sieci, ponieważ zamiast całych towarów być może bardziej opłacalne będzie kupienie samego wzoru na produkt i wydrukowanie go w domu. Możliwość bycia producentem markowych rzeczy przedefiniuje podejście do piractwa i podróbek. Tylko trzeba ludzi z trójwymiarowym drukiem oswoić.
Firma Staples pracuje nad tym poprzez sieć sklepów. Sama firma nie produkuje drukarek 3D, ale w nowo otwieranych punktach w Nowym Jorku i Los Angeles daje do dyspozycji swoim klientom możliwość zapoznania się z takimi urządzeniami. Można samemu wydrukować sobie jeden z tysiąca drobiazgów. Klienci nie muszą wydawać tysięcy dolarów na wciąż kosztowną technologię, żeby sprawdzić, czy podoba im się jej funkcjonalność. W podobny sposób działają firmy Shapeways oraz 3D Systems.
Niespodziewany problem
Przy okazji prac nad upowszechnianiem druku 3D odkryto kolejny problem dla klientów. Okazało się, że nie tylko cena odstrasza od kupna, ale także konieczność posiadania odpowiedniego pliku z projektem rzeczy, którą chcemy wydrukować. Drukarka nowego typu potrzebuje mieć plik, który „zrozumie" i przełoży na kolejne drukowane przestrzennie warstwy. To pole do pomocy dla grafików specjalizujących się w trójwymiarze, którzy mogą stać się konsultantami asystującymi klientom przy tworzeniu własnych projektów. Prawie wszystkie wydruki można wykonać w nowo otwieranych sklepach. Od 10 kwietnia w nowojorskim oddziale Staples na Piątej Alei do dyspozycji jest 7 drukarek, które potrafią drukować w 6 różnych tworzywach. Większe projekty odsyłane są do centrów firmy 3D Systems. Hitem placówki jest połączenie kiosku fotograficznego z drukarką 3D. Można zrobić sobie zdjęcie i wydrukować figurkę superbohatera z własną twarzą.