Uber z nazwy ma być ponad konkurencją. Choć pochodzi z USA, to w Niemczech pod względem samej nazwy powinien być skazany na sukces. Jednak po ostatnich decyzjach niemieckich sądów po skorzystaniu z jego usług w całym kraju można liczyć co najwyżej na skazanie na wysokie grzywny.
Niemiecki zakaz
Niemieckie prawo zablokowało działalność serwisu taksówkowego Uber. Za złamanie zakazu może teoretycznie zostać nałożona kara w wysokości 328 tys. dolarów za pojedynczy kurs. Aplikacja nic sobie z tego nie robi i działa dalej. Rozwój sytuacji przypomina te z większości miast na świecie. Uber wchodzi na nowy rynek, przekonuje lokalnych kierowców do rozpoczęcia współpracy i zaczyna obserwować, jak przyrasta liczba użytkowników. Pojawiają się protesty, korporacje taksówkarskie protestują w mniej lub bardziej agresywny sposób, prawo musi zostać poddawane testowi przez nowy model ekonomii opartej na rozwiązaniach oferowanych przez internet. Startup i tak pomimo strajków rośnie w siłę i zdobywa kolejne miliardy dolarów dofinansowania. Koło się zamyka, rozpoczyna się podbijanie kolejnego miasta.
Teoretycznie protesty korporacji mają na celu dobro pasażerów. Tradycyjne taksówki są ubezpieczone, przewożone osoby wsiadając do autoryzowanych pojazdów są automatycznie obejmowane odpowiednimi ubezpieczeniami. Kierowca z korporacji ma licencję, licznik i musiał kiedyś zdać odpowiednie egzaminy. W Uberze nic takiego nie występuje. Jeździć może każdy, licznikiem jest smartfon, cena jest niższa i nie mamy żadnych gwarancji bezpieczeństwa. Tak było przynajmniej z początku działalności aplikacji. Obecnie, wobec kolejnej fali kłopotów z prawem, Uber obejmuje podstawowym ubezpieczeniem przewożone osoby i wymaga w niektórych miastach licencji od kierowców.
Czego się zabrania?
Na rynku niemieckim zakaz wobec Ubera polega na tym, że kierowcy jeżdżący dla serwisu nie mogą na kursach zarabiać. Są co najwyżej w stanie rekompensować sobie koszty operacyjne. Podobnie zaczyna być komentowana sprawa wejścia Ubera do Polski – kierowcy, którzy zaczną dla niego wykonywać kursy, mają mieć z czasem problemy z księgowaniem przychodów z tego tytułu. Praca dla tej czy innej aplikacji działającej w modelu nowoczesnej ekonomii współdzielenia wymaga zgodnie z prawem prowadzenia działalności gospodarczej. Bez niej takie dorabianie ma podlegać karze ze strony fiskusa.
Przewozy oferowane przez Uber i kolejne firmy działające w tym modelu stają się konkretnym towarem dostępnym na rynku. Być może niedługo powstanie rodzaj giełdy nowego typu, na którym kontraktem terminowym będzie wartość przejazdu taksówką zamówioną przez smartfon. Regulacje prawne muszą uwzględnić nowy model oferowanych usług, tego trendu i tak nie da się powstrzymać.