W USA znów zaczęto mówić o "Applemanii". Pod sklepami firmowymi spółki oraz salonami operatorów sieci komórkowych ustawiały się w weekend długie kolejki – zarówno tych, którzy zamówili aparaty w przedsprzedaży, jak i osób liczących na zakup nowego iPhone'a z puli przeznaczonej do wolnej sprzedaży. Ci, którzy ustawili się w ogonku dzień wcześniej, zazwyczaj odchodzili z nowymi smartfonami w kieszeniach. Spóźnialscy często odchodzili jednak z kwitkiem, bo w wielu miejscach nowych iPhone'ów zabrakło. Większość kupujących stanowiły osoby zamieniające swoje stare smartfony Apple'a na jeden z nowych modeli.

Według Cooka sprzedaż w pierwszych trzech dniach "znacznie przekroczyła oczekiwania". "Nie możemy być szczęśliwsi" – stwierdził w oświadczeniu. Zaskoczeni byli także analitycy rynku, którzy przewidywali sprzedaż w granicach 6,7-7 milionów sztuk. Poprzedni wewnętrzny rekord spółki z pierwszych dni sprzedaży pochodził z ubiegłego roku, kiedy na rynku pojawiły się iPhone'y 5s oraz 5c. Wówczas sprzedano 9 milionów komórek.

Apple nie podał bardziej szczegółowych informacji jaką część spośród sprzedanych smartfonów stanowiły iPhone'y 6 z 4,7 calowym ekranem, a ile większe iPhone'y 6 Plus (5,5 cala). Wiadomo jednak, że Apple ma logistyczne kłopoty z wyprodukowaniem odpowiedniej liczby większych ekranów, aby zaspokoić popyt. W USA czas oczekiwania w przedsprzedaży na iPhone'y 6 Plus sięga wynosi obecnie 1-2 miesięcy. Oprócz Stanów Zjednoczonych nowe smartfony Apple są obecnie sprzedawane także w Australii, Kanadzie, Francji, Niemczech, Hongkongu, Japonii, Portoryko, Singapurze i w Wielkiej Brytanii. W najbliższy weekend ruszy dystrybucja w wielu innych krajach, ale nie w Chinach, z którymi firma Tima Cooka wiąże duże nadzieje.

W USA iPhone'y zdominowały rynek. Według szacunków comScore stanowią one aż 42 proc. wszystkich aparatów używanych na rynku. Samsung, ze swoim Galaxy zajmuje odległe drugie miejsce z 28 procentami.