Pierwszy etap tych inwestycji jest na ostatniej prostej. Do końca przyszłego roku w ramach krajowego programu oczyszczania ścieków komunalnych branża ma dogonić Europę w zakresie stopnia skanalizowania kraju. Łączne inwestycje na realizację tego celu w latach 2013-2015 r. szacuje się na 30 mld zł. Zostało nam ok. 23 tys. km sieci kanalizacyjnej do wybudowania i ok. 2,2 tys. km – do modernizacji. Powinniśmy też zbudować 221 nowych oczyszczalni ścieków, a zmodernizować i rozbudować kolejnych 790. To niewiele zważywszy, że przez ostatnie ponad 20 lat kosztem 88 mld zł wybudowano w Polsce 195 tys. km sieci wodociągowej i 105 tys. km sieci kanalizacyjnej. – Pod koniec 2015 r. nasz kraj będzie skanalizowany w 70 proc. A to oznacza realizacje nałożonych na Polskę celów w tym zakresie – twierdzi Tadeusz Rzepecki, prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.
Będzie prąd z osadów
Ale na tym nie koniec. Bo firmy z branży wodno-kanalizacyjna muszą średnio co 20 lat modernizować swój majątek. Do tego od początku 2016 r. w życie wchodzi zakaz składowania osadów ściekowych, co będzie oznaczało konieczność budowania nowoczesnych systemów ich utylizacji. – Taka instalacja fermentacji osadów budowana dziś dla 350 tys. mieszkańców z Tarnowa ma kosztować 40 mln zł. W Polce potrzebujemy około 200-400 takich zakładów spalania osadów, które można wykorzystać w procesach produkcji energii i ciepła. Dziś jest ich zaledwie 130 – wskazuje Rzepecki.
A to oznacza, że na same siłownie biogazowe wykorzystujące osady ściekowe potrzeba 8-10 mld zł. IWGP szacuje, ze razem z suszarniami i spalarniami odzyskanego surowca potrzeba będzie około kilkunastu miliardów zł. – Do 2020 r. budżety inwestycyjne tych spółek mogą sięgnąć 60-70 mld zł, bo trzeba też uwzględnić dalszą rozbudowę sieci wodociągowo-kanalizacyjnej – ocenia Rzepecki.
Konsolidacja ruszyła
Tak duże inwestycje wymuszą ruchy konsolidacyjne. Tym bardziej, że w nowej perspektywie finansowej – z uwagi na spełnienie celów unijnych – nie ma już tak pokaźnej puli pieniędzy na gospodarkę ściekową. Działające dziś przedsiębiorstwa tej branż (a jest ich około 1800 w całej Polsce) będą wiec musiały organizować finansowanie samodzielnie lub w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. To właśnie główny powód łączenia się spółek komunalnych, nie tylko we wspólnych projektach, ale też na kapitałowych powiązań. W ostatnich latach Izba obserwuje bowiem zmniejszanie się liczby spółek komunalnych działających w tej branży. – Ten proces postępuje na razie powoli, ale wkrótce nabierze tempa. Docelowo na tym rynku zostać może około 400 przedsiębiorstw – przewiduje Rzepecki.
Taką liczbę wskazuje racjonalny sposób lokowania instalacji do produkcji prądu i ciepła z osadów. Powinien ją mieć raczej każdy powiat, a nie każda gmina – precyzuje prezes IGWP.