Jeden z ekspertów, z którymi rozmawiała w czwartek PAP, uważa, że Polska powinna wziąć przykład z Ukrainy i także wynegocjować niższą cenę gazu od Gazpromu.
Koncern Naftohaz Ukraina podpisał z rosyjskim Gazpromem porozumienie na zakup gazu w II kwartale 2015 r. za cenę 248 dol. za 1000 metrów sześciennych tego surowca. Jak poinformował minister energetyki Wołodymyr Demczyszyn cena jest niższa, niż cena rewersu z krajów europejskich. W zeszłym roku Rosja chciała, by Ukraina kupowała od niej gaz za ok. 400 dolarów za 1000 m sześc.
W ocenie eksperta Instytutu Studiów Energetycznych Pawła Poprawy gazowe porozumienie z Rosją jest ogromnym sukcesem Ukrainy. "Front gazowy (przeciw Ukrainie) Rosja otworzyła w kwietniu 2014 roku. Na początku wszyscy mieliśmy wrażenie, że Ukraina jest w trudnej sytuacji i nie ma szans w tym dyktacie gazowym poradzić sobie z presją Rosji" - powiedział PAP Poprawa.
Jak zaznaczył, miniony rok przyniósł jednak "kompletną niespodziankę", bo Ukraina udowodniła, że jest w stanie poradzić sobie prawie bez rosyjskiego gazu m.in. dzięki dostawom rewersowym z zachodu. Dodał, że przed konfliktem Ukraina kupowała od Rosji rocznie aż 30 mld m sześc. gazu, podczas gdy Polska kupuje 10 mld m sześc.
"W poniedziałek ukraiński minister oświadczył, że Ukraina rozważa w ogóle zaprzestanie importu z Rosji. Od tej pory Rosja zaczeła nerwowo reagować. Gazprom poprosił władze rosyjskie o zgodę na obniżkę dla Ukrainy, na co chętnie władze przystały" - zauważył Poprawa. Ocenił, że po stronie rosyjskiej pojawił się element paniki.