O rychłej finalizacji wyłącznych negocjacji z funduszem Marguerite o sprzedaży przez Tauron większościowego pakietu udziałów w spółce wiatrakowej Marselwind mówi się od blisko pół roku. Termin podpisania umowy przesuwany był kilka razy. Teraz mowa o lipcu.
Powody zwłoki
Oficjalnie przedstawiciele spółki tłumaczyli, że chodzi o spadające ceny energii i zielonych certyfikatów [wsparcie odnawialnych źródeł energii, OZE – red.], co uniemożliwiało uzgodnienie satysfakcjonujących warunków sprzedaży aktywów. Ale jest też drugie dno. – Tauron nie chce dostać tych pieniędzy za wcześnie, bo wtedy zostanie zmuszony wydać je na kupno kopalni – mówi nam osoba znająca kulisy transakcji. Za udziały w spółce Marselwind mogłoby wpłynąć na konto Tauronu nawet 1,2–1,3 mld zł.
Koncernowi może chodzić o wynegocjowanie jak najniższej ceny za KWK Brzeszcze, przekazanej przez tonącą Kompanię Węglową do Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
Według innego źródła gra może się toczyć na jeszcze innej płaszczyźnie. Marguerite postawił twarde warunki. – Oczekiwał 14-proc. stopy zwrotu z inwestycji przy jednoczesnym przejęciu przez Tauron większości ryzyk związanych ze zmiennością cen – wskazuje osoba znająca sprawę. Energetyczna spółka miała powiedzieć „nie" i zaproponować 10 proc.
Według Bartłomieja Kubickiego z Societe Generale (SG) Tauron stracił wizerunkowo na rynku OZE z uwagi na wycofanie się jego spółki córki PE PKH z części kontraktów na zakup prądu i zielonych certyfikatów m.in. od Polenergii. – Tauron może mieć teraz problem ze sprzedażą Marselwindu – mówi Kubacki.