Panie ministrze, po co państwu wytwórnia porcelany w Bolesławcu? Świetne wzory. Pewnie świetnie daliby sobie radę na rynku jako firma prywatna.
Rozumiem, że to pytanie szersze, o prywatyzację. Uważam, że udział państwa w gospodarce i w niektórych firmach jest absolutnie konieczny. Są takie sektory, w których państwo powinno być obecne. Ale jak patrzę na nasze portfolio, to też zastanawiam się, czy powinniśmy być obecni we wszystkich tych spółkach i wszystkich sektorach. W tej chwili nie ma żadnych planów prywatyzacyjnych, ale na pewno jakiś ranking ważności jest. Warto przy tym pamiętać, że większość spółek w naszym portfelu to nie są spółki państwowe, lecz z udziałem Skarbu Państwu. To kluczowe rozróżnienie, bo my w większości tych firm nawet nie mamy większości. Jesteśmy dominującym akcjonariuszem, ale nie jesteśmy większościowym. Nie ma co ukrywać, że zwłaszcza w ostatnich ośmiu latach, corporate governance, to, w jaki sposób zachowywał się tam dominujący akcjonariusz, mogło być powodem tego, że inwestorzy nie mieli zaufania. Przewidywalność działań spółek była mniejsza i mniejsza była wiara w to, że zarządy, rady nadzorcze optymalizują wyniki finansowe i pozycje rynkowe. Inna ich funkcja była optymalizowana. To szkodziło spółkom, ale też giełdzie. I teraz jednym z moich głównych zadań jest poprawienie ładu korporacyjnego. To nie jest takie proste i zajmie czas. Musimy jednak odzyskać zaufanie inwestorów. Pracujemy nad tym, mówiłem o tym w zeszłym tygodniu na giełdzie.