Standardowa 2-kilogramowa przesyłka z Polski do Słowacji kosztuje 8,2 euro, ale w drugą stronę już 18,5 euro. Podobna rozpiętość występuje na między Polską i Węgrami. Nieuzasadniona, bo koszty pracy w obu krajach są zbliżone. Raport zamówiony przez Komisję Europejską, a zrealizowany przez brukselski uniwersytet Saint-Louis, pełen jest takich przykładów. Generalnie widać, że przesyłka wysłana z Polski będzie tańsza niż z krajów, gdzie koszty pracy są wyższe, jak np. z Niemiec. czy Szwecji. To jest zrozumiałe, ale trudno wytłumaczyć ogromną różnicę w cenie tej samej przesyłki nadawanej z Niemiec i ze Szwecji do Estonii. W Niemczech zapłacimy za nią 16,99 euro, w Szwecji aż 13,58 euro. Poza tym za każdym razem przesyłka międzynarodowa jest kilka razy droższa niż krajowa. Na przykład w Austrii zapłacilibyśmy za nią 4,44 euro, ale już z Austrii do sąsiednich Włoch cena wyniesie 14,09 euro.
W grę wchodzi konkurencja na rynku krajowym, a przede wszystkim zupełny brak przejrzystości w taryfach międzynarodowych. Zupełnie jakby firmy kompensowały sobie konkurencyjne stawki krajowe nieuzasadnienie wyższymi międzynarodowymi. Nasuwa to porównanie z roamingiem, czyli stosowaną przez lata przez firmy telekomunikacyjne praktyką zawyżania cen za połączenia w komunikacji międzynarodowej. Komisja Europejska najpierw zachęcała, potem rekomendowała, aż wreszcie zdecydowała się na kontrowersyjne posunięcie administracyjne: wprowadziły limity maksymalne, sukcesywnie obniżane, aż w końcu w w 2017 roku roaming zniknie.
W przesyłkach międzynarodowych na razie jesteśmy na pierwszym etapie i KE zapowiada, że nie będzie dyktowała cen maksymalnych. Ma nadzieję, że skutki przyniesie samo zwiększenie przejrzystości, które wymusi konkurencję. — Naszym celem jest uczynienie przesyłek międzynarodowych bezproblemowymi i o przystępnych cenach, zarówno dla osób fizycznych, jak dla małych i średnich przedsiębiorstw. Nie chcemy tego robić przez regulowanie cen, czy wprowadzanie maksymalnych limitów, ale poprzez zwiększenie przejrzystości i konkurencji — powiedziała Elżbieta Bieńkowska, komisarz ds. rynku wewnętrznego, przemysłu i przedsiębiorczości. Teraz przedstawiona została analiza, a instrumenty zaradzenia sytuacji poznamy na wiosnę 2016 roku.
KE podaje, że rocznie w UE dostarcza się 4 miliardy przesyłek między krajami członkowskimi. Byłoby tego znacznie więcej, gdyby nie wysokie koszty zniechęcające do kupowana online u zagranicznego dostawcy. Obecnie łatwiej i taniej kupić od krajowego sprzedawcy niż zagranicznego, nawet jeśli ten drugi jest tańczy i nawet bliższy nam geograficznie.