Jakie jeszcze strategiczne dla gospodarki spółki padły ofiarą takiego ręcznego sterowania?
W kolejach sytuacja jest specyficzna ze względu na bardzo silne uzwiązkowienie. Ale przykładów jest wiele. W Forum Obywatelskiego Rozwoju przygotowano indeks obejmujący udziały państwa w spółkach notowanych na warszawskim parkiecie. Jest to indeks dochodowy, biorący pod uwagę wypłacane przez spółki dywidendy i ważony wartością pakietów akcji posiadanych przez państwo. Przez osiem lat rządów PiS indeks państwowych spółek urósł zaledwie o 9 proc. – działo się to w okresie, w którym skumulowana inflacja wyniosła ponad 46 procent. W ujęciu realnym państwo jako właściciel straciło na polskiej giełdzie prawie 26 proc. Dla porównania, zdominowane przez podmioty prywatne indeksy sWIG80 i mWIG40, obejmujące małe i średnie spółki, urosły w tym samym czasie o odpowiednio 102,4 proc. i 70,7 proc. Dodatkowym złem, które czynił PiS przez osiem lat swoich rządów, było podejmowanie przez państwowe spółki decyzji politycznych. Przykładem jest dofinansowywanie Polskiej Fundacji Narodowej czy manipulowanie przed wyborami cenami paliw przez Orlen. W ten sposób okradano mniejszościowych akcjonariuszy. A obywatele byli zachęcani przez Polski Fundusz Rozwoju do inwestowania w prywatne programy kapitałowe, gdzie ich środki automatycznie były inwestowane w spółki, nad którymi miał PiS kontrolę.
Ile po doświadczeniach z ostatnich ośmiu lat powinno zostać państwa w polskiej gospodarce? I w jakim tempie należałoby przeprowadzać zmiany, by ustrzec się przed perturbacjami?
W mojej opinii odsunięcie PiS-owskich nominatów, którzy zajmują się głównie podlizywaniem partyjnym działaczom, już samo w sobie przyniesie pozytywne efekty. Nie ma tu ryzyka. Przykładowo w PKP, które dobrze znam, walki frakcyjne odłamów PiS i Suwerennej Polski okazują się dla zarządu ważniejsze niż zarządzanie tą firmą. Odpolitycznienie spółek Skarbu Państwa powinno być zadaniem numer jeden nowego rządu. Zwłaszcza że w krajach OECD Polska ma jeden z najwyższych współczynników państwa w gospodarce. A ostatnie lata pokazały, że przede wszystkim za dużo jest w niej polityków.
W ostatnich dniach mieliśmy wiele przykładów betonowania stanowisk. Czy to nie utrudni usuwania z gospodarki partyjnych nominatów?
Mam wrażenie, że PiS, gdyby mógł, to zabetonowałby w swoich czasach całą Polskę. Ten termin „betonowania” instytucji, spółek czy stanowisk nigdy wcześniej nie był tak powszechny jak teraz. Weźmy instytucje, które w myśl prawa europejskiego miały być niezależne. Po to, by czemuś służyły, jak np. bank centralny, który powinien być niezależny, żeby inflacja była niska. Teoria ekonomii mówi, że jeśli mamy ekonomistów, którzy skupiają się na celu inflacyjnym i stawiamy im za zadanie utrzymanie tego celu, to oni będą je realizować pod warunkiem niezależności od polityków. Ale twórcom tego prawa i teorii optymalnych obszarów walutowych nie przyszło do głowy, że będziemy mieć takiego szefa banku centralnego jak prof. Adam Glapiński, który wykorzysta niezależność, by służyć partii rządzącej, a zarząd NBP na dobrą sprawę stanie się komitetem politycznym PiS. Jeśli politycy przejmują zarządzanie spółkami Skarbu Państwa, mamy do czynienia z patologią prowadzącą do uwłaszczenia. Tak działają organizacje przestępcze.