W poniedziałek wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski będzie próbował załagodzić spór, jaki narasta pomiędzy związkami zawodowymi a zarządami śląskich firm węglowych. Najgoręcej jest w Kompanii Węglowej, która wypowiedziała porozumienie gwarantujące pracownikom warunki zatrudnienia przez rok od przeniesienia kompanijnych kopalń do nowej spółki – Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Związkowcy zażądali natychmiastowego wycofania się zarządu z tej decyzji i zagrozili protestami.
Pod ścianą
W tym przypadku o kompromis będzie bardzo trudno, bo władze Kompanii Węglowej są zdeterminowane, by zmiany przeprowadzić. Tłumaczą, że porozumienie podpisano w lipcu 2015 r. Natomiast termin powstania PGG znacznie odbiega od pierwotnych zamierzeń, a w ciągu ostatnich sześciu miesięcy sytuacja rynkowa spółki wyraźnie się pogorszyła. – Upływ czasu i trudna sytuacja spółki nie pozwalają na kontynuowanie obecnych systemów płacowych przez kolejne 12 miesięcy. Potrzebne są szybkie działania oraz uelastycznienie systemu pracy i płac z uzależnieniem ich od osiąganych wyników – tłumaczy zarząd Kompanii Węglowej.
Z naszych informacji wynika, że redukcja wynagrodzeń górniczych jest konieczna, by biznesplan PGG spinał się finansowo i nowa spółka mogła pozyskać inwestorów. Jak ustaliliśmy, zarząd nie planuje zwolnień grupowych. Zamiast tego ma być realizowany program dobrowolnych odejść.
Wypowiedzenie porozumienia gwarantującego warunki pracy było konieczne już teraz z uwagi na trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Dopiero po jego upływie możliwe będzie przeniesienie kopalń do PGG. Jeśli rząd ugnie się przed związkowcami, będzie to oznaczać fiasko całego projektu ratowania Kompanii Węglowej.
Związkowcy z Kompanii i Katowickiego Holdingu Węglowego nie godzą się nie tylko na głębokie reformy, ale nawet na rozłożenie na raty tzw. czternastej pensji.