Nie milknie dyskusja nt. tego, czy Google, Netflix i inne firmy technologiczne powinny dodatkowo płacić za infrastrukturę telekomunikacyjną. W ostatnich dniach koreańskie telekomy wsparły europejskich operatorów w lobbingowej walce o tzw. fair share – dodatkową opłatę, którą miałyby ponosić na rzecz właścicieli infrastruktury robiące dzięki niej biznes podmioty.
Czytaj więcej
Jeden z dwóch konkursów o unijne pieniądze na szybki internet przesunięto w czasie. Rząd nie uzyskał nadal zgody Komisji Europejskiej na zmianę. Telekomy stają na razie w szranki o 4,2 mld zł.
Organizacje ETNO, czyli Europejscy Operatorzy Sieci Telekomunikacyjnych, oraz KTOA, czyli Stowarzyszenie Koreańskich Operatorów Telekomunikacyjnych, wydały wspólne oświadczenie, w którym zarzucają wprowadzanie w błąd krytykom polityki fair share.
Pierwsza pomoc spoza Europy
To pierwszy raz, gdy idea ponoszenia dodatkowych opłat na rzecz właścicieli infrastruktury telekomunikacyjnej w Unii Europejskiej zjednuje sobie wsparcie spoza wspólnoty. Choć trzeba przyznać, że nie jest to wsparcie dla meritum propozycji.
ETNO i KTOA zareagowały wspólnie na to, jak koreański rynek przedstawiany jest w toczącej się debacie. Uważają, że niektórzy „przekręcają fakty i podają nieracjonalne stwierdzenia” na temat sytuacji w azjatyckim kraju. Polemizują w ten sposób z twierdzeniami, że ruchy, o które walczą teraz operatorzy w UE, doprowadziły do pogorszenia jakości usług w Korei Południowej.