Ochrona lasów będzie miała zaskakujący wpływ na gospodarkę. W Brukseli szykowane jest rozporządzenie (właśnie uzgodnił je Parlament i Rada) w sprawie łańcuchów dostaw niepowodujących wylesiania. W efekcie UE nie będzie przyjmować importu towarów, do których produkcji wycina się lasy. Porozumienie ma też wymiar polityczny – zostało podjęte tuż przed rozpoczęciem przełomowej Konferencji Stron Konwencji o różnorodności biologicznej (COP15), podczas której zostaną określone cele ochrony przyrody na dziesięciolecia.
Wyzwania dla ESG
Ochrona lasów Amazonii jest ważna, nawet w oczach Polaków, ale związek stanu środowiska na innej półkuli ze stanem półek w krajach Europy wydaje się daleki. Tymczasem to rozporządzenie w centrum uwagi postawi takie produkty, jak bydło, soja, kawa, kakao, drewno i kauczuk, czy produkty z nich, jak wołowina, meble czy czekolada. Pod lupę trafi także cichy bohater rynku spożywczego – olej palmowy. Ten tani tłuszcz trafia do ogromnej większości słodyczy, w tym batonów, kostek rosołowych, margaryn, taniego pieczywa, ciastek, chipsów i lodów.
Czytaj więcej
W ciągu najbliższych dwóch lat ma powstać prawnie wiążący dokument, na mocy którego możliwe będzie powstrzymanie zanieczyszczenia tworzywami sztucznymi. Jednak negocjacje pod egidą ONZ utknęły.
Wspomniane rozporządzenie ma ogromne znaczenie dla Komisji Europejskiej, która może je zaprezentować na trwającym właśnie szczycie klimatycznym COP15 w Montrealu. Tu mają zostać podjęte decyzje chroniące przyrodę przez następne nawet dziesięciolecia, zapowiada Bruksela. Tymczasem regulacja wprowadza rygorystyczne zasady należytej staranności dla importerów. Firmy będą musiały udowodnić, że produkty te nie powstały na gruntach wylesionych od stycznia 2021 r. i że są legalne. Wykaz prześwietlanych towarów będzie wciąż aktualizowany. – To rozporządzenie będzie miało wpływ bardziej na cenę towarów z importu niż na ich wolumen – mówi Grzegorz Rykaczewski, ekspert sektora rolno-spożywczego w Banku Pekao. Zauważa, że za dodatkowe obowiązki importerów, jak monitoring, sprawozdawczość, ograniczone wykorzystanie ziemi, trzeba będzie im zapłacić. – Wolumen moim zdaniem się nie powinien się zmienić. Państwa Ameryki Południowej czy Azji Płd.-Wsch. mogą zaopatrywać UE towarami z obszarów, które zostały wylesione przed 2021 r., a pozostałych swoich kontrahentów, którzy nie będą tak rygorystycznie podchodzili do kwestii środowiskowych – ze świeżo wylesionych terenów – zauważa analityk. Dodaje, że wyższe ceny produktów z importu mogą się przydać w ochronie rynku europejskiego, ponieważ unijni rolnicy podlegają wielu ograniczeniom środowiskowym, oferują więc wyższe ceny. A produkty spoza UE, niespełniające tak rygorystycznych norm, są tańsze.
Polityka dostrzegła problem
Dlaczego UE chce się przyglądać surowcom rolnym czy drewnu? Bo zdaniem Komisji Europejskiej lasy giną, żeby oddać wolne hektary gruntów rolnych pod ich produkcję, i to właśnie jest główną przyczyną wylesiania. Potrzeba ochrony lasów jest – nomen omen – paląca, bo te znikają w tempie alarmującym. Symbolem wylesiania było dramatyczne zdjęcie orangutana broniącego swojego drzewa przed buldożerem na indonezyjskiej wyspie Borneo, które obiegło świat w 2018 r., opublikowane przez organizację International Animal Rescue. Ostatecznie aktywiści uratowali zwierzę, ale lasu oczywiście nie. Oenzetowska agencja ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) szacuje, że w latach 1990–2020 w wyniku wylesiania utracono 420 mln hektarów lasów – to niemal trzy razy więcej niż obszar wszystkich lasów w Unii Europejskiej (158 mln ha).