Nierentowne placówki i konieczność świadczenia usług listowych, na których zapotrzebowanie topnieje z roku na rok, to potężne obciążenie dla Poczty Polskiej (PP). Spółka pełni funkcję operatora wyznaczonego do końca 2025 r. i – bez względu na koszty – musi utrzymywać ogólnopolską sieć oraz świadczyć określone zadania, choć te generują straty. Do tej pory – zgodnie z obowiązującymi przepisami – gdy świadczenie usług powszechnych w danym roku przyniosło stratę, PP mogła liczyć na rekompensatę z funduszu kompensacyjnego, na który mieli składać się wszyscy gracze na rynku pocztowym, zgodnie z wielkością ich udziałów w tej branży. W dużej mierze koszt ten spoczywał więc na rynkowym hegemonie – PP. Poza tym wyegzekwowanie opłat od innych firm sprawiało problemy. Teraz za sprawą zmian w przepisach cały ciężar nierentownej działalności operatora powszechnego ma wziąć na siebie Skarb Państwa. A Poczta Polska zyska finansowy oddech. I to niebagatelny. Jak wynika ze wstępnych analiz, strata netto PP na działalności operatora wyznaczonego w 2021 r. miała sięgnąć aż 192 mln zł.
Czytaj więcej
Przedsiębiorstwo wygenerowało w ub.r. ponad 177 mln zł zysku. To jego najlepszy wynik od ponad dekady – ustaliła „Rzeczpospolita”. Czy Poczta Polska wychodzi zatem na prostą? Nic z tych rzeczy.
Senat przyjął we wtorek nowelizację prawa pocztowego, przegłosowanego już wcześniej przez Sejm. Teraz ustawa, która zakłada wypłacanie rekompensat z budżetu państwa, trafi do podpisu prezydenta. A to już czysta formalność.
Wszystko wskazuje więc na to, że nierentowna działalność PP będzie finansowana przez państwo. Jak podkreśla Mateusz Wodejko, wiceprezes Poczty Polskiej, podobne rozwiązania przyjmowane są w całej Europie. – W krajach UE odchodzi się od modelu mieszanego pokrywania straty netto na korzyść finansowania z budżetu państwa – przekonywał Wodejko podczas posiedzenia senackiej komisji.