Wynik finansowy netto średnich i dużych przedsiębiorstw niefinansowych zwiększył się w II kwartale o ponad 33 proc. rok do roku. To mocno kontrastuje z danymi o aktywności w gospodarce. Realny PKB wzrósł o 5,3 proc. rok do roku, nominalny zdecydowanie bardziej, ale na pewno nie o jedną trzecią. Dlaczego zyski firm rosną szybciej niż aktywność w gospodarce?
Widzę kilka powodów. Po pierwsze, widać tu wpływ kumulacji zapasów z ostatnich kwartałów. Wartość tych zapasów systematycznie rosła wraz ze wzrostem cen surowców i materiałów. Wystarczyło coś kupić i po kilku miesiącach sprzedać, aby wygenerować zysk. Firmy produkcyjne mogły teoretycznie zwiększać zyski, działając niczym firmy handlowe. Po drugie, sprzyjająca była ciągle sytuacja popytowa. W II kwartale konsumenci – w Polsce i za granicą – wciąż akceptowali podwyżki cen. Mieli zgromadzone oszczędności po pandemii, a u nas doszły do tego obniżki podatków i inne rządowe programy wspierające dochody. W warunkach wysokiej inflacji konsumenci mogli dodatkowo przyspieszać niektóre wydatki. To przede wszystkim dotyczy dóbr trwałego użytku, ale też niektórych produktów spożywczych. Widzieliśmy na przykład gromadzenie zapasów cukru. Do tego w krajach zachodniej Europy realizowane są programy odbudowy, co też stwarzało popyt na polskie półprodukty i materiały. Po trzecie, jakkolwiek to zabrzmi, niektóre branże zyskują na kryzysie energetycznym. I po czwarte, w niektórych branżach ostatnia poprawa wyników to efekt niskiej bazy odniesienia. Przykładem może być gastronomia i zakwaterowanie, ale też handel, gdzie jeszcze rok temu firmy działały w ograniczonym zakresie.