Impuls do rozwoju uczelni powinien pochodzić od praktyków biznesu

Współczesny inżynier musi być elastyczny, posiadać wolę i umiejętność uczenia się do końca swojej kariery zawodowej – mówi prof. Mariusz Malinowski, prorektor ds. nauki Politechniki Warszawskiej, w rozmowie z Dominiką Bettman, prezeską Siemens Polska.

Publikacja: 18.12.2020 09:00

Prof. Mariusz Malinowski, prorektor ds. nauki Politechniki Warszawskiej

Prof. Mariusz Malinowski, prorektor ds. nauki Politechniki Warszawskiej

Foto: materiały prasowe

Materiał przygotowany przez firmę Siemens Polska

Siemens od lat prowadzi dialog z edukacją i uczelniami wyższymi. Dziś postanowiliśmy ten dialog poprowadzić w sensie dosłownym. Pan, jako rektor ds. nauki, ma realny wpływ na kształcenie, na to, jakie są jego wyniki; analizuje pan na bieżąco rynek pracy i wszystko, co dzieje się w otoczeniu politechniki. Co by pan zrobił, gdyby miał pan możliwość dowolnego kształtowania przyszłości uczelni technicznej?

Myślę, że działałbym w kierunku rozwoju infrastruktury – nie tylko lokalowej, ale też dotyczącej aparatury. Dla uczelni technicznej jest niezmiernie istotnym, by prowadzić badania naukowe na bardzo wysokim poziomie. Możemy sięgnąć do dobrych wzorców, m.in. z Niemiec, Szwajcarii czy krajów skandynawskich, gdzie kontakt nauki z przemysłem jest bardzo bliski. Badania są tam prowadzone na styku nauka–przemysł, co bardzo dobrze wpływa także na rozwój gospodarki.

Styk nauki z przemysłem to zagadnienie, o którym Siemens mówi od dawna. Inne firmy również podkreślają potrzebę takiej współpracy. Biznesowi zależy, żeby profil wchodzącego na rynek pracy absolwenta wyższej uczelni technicznej był adekwatny do rzeczywistości. Czy współcześni inżynierowie zdają sobie sprawę, jak wielkie wyzwania czekają ich w życiu zawodowym? Czy rozumieją, że oczekuje się od nich zaangażowania społecznego, aktywnego wkładu w rozwój gospodarczy kraju, a nie tylko we własną karierę?

Zdecydowanie tak. Uważam, że kariera inżyniera jest dziś zupełnie inna niż 20 czy 30 lat temu. Musimy pamiętać, że kiedyś wiedza pozyskana na studiach wystarczała do końca życia zawodowego. To się diametralnie zmieniło. Dzisiaj inżynier musi być elastyczny, posiadać gotowość uczenia się do końca swojej kariery zawodowej, a także inne umiejętności, jak chociażby kompetencje IT. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie inżyniera, który nie ma co najmniej podstaw informatycznych. Są one kluczowe w zasadzie na każdym etapie pracy inżynierskiej. Musimy też kształtować inne kompetencje, takie jak praca w zespole, rozwiązywanie problemów i zdolność przystosowywania się.

I to są właśnie umiejętności tak pożądane przez przyszłych pracodawców. Mówią oni, że w dialogu z uczelnią są w stanie stworzyć profil pracownika optymalnie przygotowanego na wyzwania rynku, którego umiejętności i kompetencje mogą znaleźć zastosowanie czy to w procesach produkcyjnych, czy to w zarządzaniu firmą. Bo przecież wielu inżynierów zarządza przedsiębiorstwami. A co dalej, w jeszcze szerszej perspektywie? Stoimy przed wielkimi niewiadomymi związanymi m.in. z kryzysem klimatycznym. Jak renomowana i znacząca uczelnia techniczna odpowiada na te wyzwania? Zarówno pod względem edukacyjnym, jak i budowania postaw, poczucia odpowiedzialności za wspólne dobro i za te trudne zjawiska, które nas otaczają?

Uważam, że jednym z kluczowych zadań uczelni jest również powszechna edukacja społeczeństwa. Mówiąc o komunikacji naukowej, trzeba pamiętać, że bardzo ważna jest nie tylko wymiana wiedzy pomiędzy naukowcami, ale też próba dostarczania informacji do społeczeństwa. Edukując inżynierów, musimy uczulać ich, by mówili o wyzwaniach, przed którymi stoimy. Nawiązując do elektrotechniki, w której firma Siemens wiedzie prym: zużycie energii każdego roku rośnie o ok. 2 proc., co ma znaczący wpływ na jakość klimatu. Musimy pamiętać, żeby prowadzić badania, ale też edukować w kontekście efektywności energetycznej, oszczędzania energii, jej pozyskiwania ze źródeł odnawialnych. Jeśli pozyskujemy energię ze źródeł odnawialnych, musimy mówić o inteligentnym sposobie zarządzania nią. Powinniśmy w sposób rozważny i przystępny edukować, a jednocześnie prowadzić badania naukowe nakierowane na ochronę środowiska i oszczędność energii. Jest to zdecydowanie kierunek, w którym powinniśmy iść.

Poruszył pan też bardzo ciekawy wątek dotyczący kompetencji cyfrowych inżyniera. Widzimy tu zależność OT/IT. Jakie jeszcze przyszłościowe inicjatywy związane z globalnymi trendami zamierza rozwijać politechnika w najbliższych latach?

Jeśli popatrzymy na ogólnoświatowe trendy, to są one związane z elektromobilnością czy z ogólnie pojętą elektryfikacją, jak również z inteligentnymi miastami i inteligentnymi sieciami elektroenergetycznymi. Przy tych ostatnich musimy pamiętać o możliwości pozyskiwania energii z odnawialnych źródeł oraz jej magazynowania. Te dwa komponenty wzajemnie się uzupełniają. Mówiąc o inteligentnych sieciach elektroenergetycznych czy inteligentnych miastach, musimy też pamiętać o cyberbezpieczeństwie, które jest z kolei powiązane z systemami komunikacji 5G/6G i tzw. big data. Są to bardzo ważne obszary, które powszechnie rozwijają się w ramach obszaru electrical engineering.

Na Politechnice Warszawskiej rozwijamy także kierunki związane z inżynierią materiałową. Jest ona bardzo ważna, bo to od niej zaczyna się wiele prac naukowych. Innym ważnym kierunkiem jest konwersja i magazynowanie energii. Bez tego nie byłoby możliwe pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych i przetwarzania jej do dzisiejszej postaci. Stawiamy też na szeroko pojętą fotonikę.

Wszystkie te obszary są bardzo intensywnie badane na świecie, stanowią też priorytetowe obszary badawcze na Politechnice Warszawskiej.

A jak pan widzi kwestie zatrzymania inżynierów w Polsce? Wiemy, że wśród globalnych trendów jest m.in. ogromna mobilność siły roboczej, że ludzie wysoko wykształceni, ambitni, mający szerokie horyzonty, migrują po świecie. Czy w Polsce zabraknie nam inżynierów?

Takie niebezpieczeństwo oczywiście istnieje, ale myślę, że mierzą się z nim wszystkie kraje. Sama mobilność nie jest zła, ona rozszerza horyzonty, pomaga współpracować w zespołach międzynarodowych. Tego typu doświadczenia są bardzo cenne przy realizacji kolejnych projektów badawczych, przemysłowych i wdrożeniowych.

Na świecie jest duże zapotrzebowanie na inżynierów, szczególnie posiadających cechy, o których mówiłem – czyli umiejętność ciągłego uczenia się, rozwiązywania problemów, z którymi wcześniej się nie spotkali. Inżynierów, którzy nie są skostniali w postrzeganiu swojej roli, ale mają odważne, kreatywne pomysły.

Taką kombinację kompetencji należy promować, poczynając od szkoły podstawowej; musimy zmienić sposób nauczania na bardziej otwarty, bardziej elastyczny, pokazujący, w jaki sposób można pozyskaną wiedzę później wykorzystywać. Ważne jest też, aby zachęcać coraz więcej osób do studiowania kierunków inżynieryjnych. To właśnie one, obok medycyny, są uważane za trudne. Trzeba zmienić to przeświadczenie. Pokazać, że istnieje wyższy cel związany z rozwiązywaniem problemów technicznych przyszłości.

Widzę tu też rolę przemysłu, który powinien ściślej współpracować z uczelniami, podpowiadać globalne trendy i zapotrzebowanie rynkowe. To od praktyków powinien pochodzić impuls, w jakim kierunku uczelnie mają prowadzić badania. W jakim kierunku edukować, a które obszary są być może mniej przyszłościowe. Składa się to na cały proces edukacyjny, również promocyjny, zachęcający do tego, aby studiować nauki inżynieryjne. Aby pokazywać, że są ciekawe i nie tak trudne, jeśli podchodzimy do nich z pasją.

Biznes chce podejmować tego typu zadania. Globalna firma może wnieść doświadczenia, o których pan mówił, doradzać, jakie kierunki się sprawdzają, a także dzielić się najlepszymi praktykami z innych krajów i rynków. To właśnie jest w moim postrzeganiu kwintesencja współpracy biznesu z nauką, kiedy obie strony wnoszą swoje doświadczenia i chcą siebie nawzajem słuchać.

Mówiąc wcześniej o sięganiu do wzorców i modeli z niektórych krajów, świadomie wspomniałem model niemiecki i szwajcarski. Uważam, że znakomicie funkcjonuje w nich współpraca na styku przemysł–uczelnie techniczne. Doktoraty są finansowane przez firmy. To one podsuwają tematy badawcze. Uczelnie podejmują je na wstępnym etapie, a następnie badania są kontynuowane w centrach badawczych firm. Myślę, że tak właśnie powinna wyglądać idealna współpraca.

Jeśli chodzi o obszar wspierania nauki przez biznes, Siemens już od 25 lat funduje Nagrodę Naukową Siemensa. Jest to nagroda zarówno dla młodych naukowców, jak i dla doświadczonych zespołów badawczo-rozwojowych. W tym roku, jak zawsze, zgłoszono do tego konkursu mnóstwo wspaniałych prac. Pan sam miał doświadczenie z tą nagrodą. Jakie ono było i co panu dało to wyróżnienie?

Otrzymanie Nagrody Siemensa było ważnym elementem w moim dorobku. W 2001 roku, niemal na początku działania tego programu, uzyskałem nagrodę promocyjną za pracę doktorską. Pomogła mi ona później w budowaniu kariery, m.in. w pozyskiwaniu dalszych stypendiów i staży, które pozwalały na rozwijanie umiejętności. W 2006 roku z kolei byłem członkiem zespołu, który dostał nagrodę badawczą. W środowisku Nagroda Siemensa jest bardzo ceniona.

Też tak to odbieram i bardzo się z tego cieszę. Wróćmy do potencjału studentów i absolwentów uczelni. Nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o kobiety. Od wielu lat śledzę i aktywnie wspieram rozwój karier zawodowych kobiet. Obserwuję, że to, co było kiedyś pełzającą rewolucją, jeśli chodzi o udział kobiet – czy w naukach technicznych, czy w firmach technologicznych i w zarządzaniu nimi – nabrało ogromnego przyspieszenia. Liczba kobiet wzrosła i bardzo mocno się rozwinęło ich zainteresowanie naukami technicznymi. Jak pan i Politechnika Warszawska patrzy na zespoły różnorodne? Czy widzicie tu korzyści? Z kolei w szerszej perspektywie – czy jest to potencjał, który można wykorzystać, gdy mówimy, że zabraknie inżynierów? Może za to będziemy mieli inżynierki?

Całkowicie wspieram ten pomysł. Nie powinno być rozróżnienia na inżynierów i inżynierki. Już w tej chwili działa mnóstwo programów wspierających, począwszy od organizacji międzynarodowych, takich jak Institute of Electronic and Electrical Engineers, który uruchomił bardzo duży program Women in Engineering. Mamy również programy krajowe jak „Dziewczyny na Politechniki" czy „Women in Tech", promujące nauki techniczne wśród kobiet. Uważam to za bardzo dobry kierunek. Nie rozróżniałbym i nie stwarzał żadnych sztucznych barier mówiących o tym, że ktoś ma lepsze czy gorsze predyspozycje do wykonywania zawodów inżynierskich. Bo tak nie jest.

Oczywiście. My z kolei z perspektywy biznesu obserwujemy, że coraz częściej klientami naszych rozwiązań technologicznych, które kiedyś wydawały się być typowo męskie, stają się kobiety. Stąd bardzo duże zapotrzebowanie także na to, aby w tworzeniu np. rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji brać pod uwagę głos kobiet, ich potrzeby. Uważam, że pana podejście, które mówi o równym traktowaniu i o dawaniu szans, jest absolutnie słuszne i adekwatne. Warto także powiedzieć, że Politechnika Warszawska została uczelnią badawczą. To jest wielki przywilej, ale też obowiązek. Jak łączyć działania edukacyjne ze spełnieniem tego zobowiązania i czy widzi pan związane z tym ryzyka, czy raczej szanse?

W przeważającej mierze są to szanse. Musimy sobie zdawać sprawę, że uczelnia musi stać mocno na dwóch nogach. Jedna z nich to ścieżka edukacyjna. Jest bardzo ważna i z pełnym poświęceniem i starannością staramy się kształcić w sposób nowoczesny, np. poprzez programy zorientowane projektowo. Ale też chcemy przedstawiać nauki podstawowe, jak fizyka i matematyka, w sposób jak najbardziej atrakcyjny, pokazując, w jaki sposób mogą być później przydatne w inżynierii.

Drugim ważnym elementem jest oczywiście strona naukowa. Program „uczelnia badawcza" w dużej mierze wzmocnił nasz potencjał, wytyczył kierunki. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, dając dodatkowe środki, zmobilizowało uczelnie do tego, żeby prowadziły intensywne badania we wcześniej zdefiniowanych obszarach. My chcemy je także rozszerzać na inne, które już istnieją na uczelni, i których nie chcemy pomijać.

Jednym z zagrożeń jest właśnie to, że obszary badawcze mogą zostać wyłonione bardzo selektywnie, przez co możemy zaniedbać inne. To zadanie dla władz uczelni, by zawsze starać się równomiernie rozwijać badania we wszystkich dyscyplinach, które są potrzebne w społeczeństwie.

Praca w zespołach badawczych jest wielką szansą dla młodych naukowców. Na ostatnim posiedzeniu Rady Politechniki Warszawskiej, której mam przyjemność być członkinią, mówił pan o szkołach doktorskich i o doktoratach wdrożeniowych, a więc o takich obszarach, które stwarzają ogromne szanse dla młodych inżynierów. Jak się one wpisują w idee uczelni badawczej?

Musimy pamiętać, że uczelnia techniczna w dużej mierze powinna pracować na potrzeby przemysłu i szeroko pojętego biznesu. Doktoraty wdrożeniowe, które cieszą się coraz większą popularnością, idealnie wpisują się w tę ideę. Wspieramy mocno osoby, które za zgodą firm realizują projekty badawcze częściowo na uczelni, częściowo w biznesie. Natomiast brakuje jeszcze bezpośredniego wsparcia. Moim marzeniem jest, żeby oprócz doktoratów wdrożeniowych, które są finansowane przez ministerstwo, była jeszcze druga pula doktoratów finansowanych bezpośrednio przez biznes. Dokładnie tak, jak to się dzieje w krajach, o których wspominałem, gdzie biznes kieruje pieniądze bezpośrednio na realizację doktoratu, a jego efekty są dostępne dla firmy. Nierzadko osoba, która taki doktorat zrealizuje we współpracy z firmą, staje się jej potencjalnym pracownikiem. Daje jej to szansę kontynuacji rozpoczętych na uczelni badań. Taka synergia wydaje się optymalna.

Widzę uśmiech w stronę Siemensa i innych firm technologicznych. To absolutnie zrozumiałe.

Na zakończenie chciałabym poruszyć kwestię rankingów. Politechnika Warszawska od wielu lat wygrywa w rankingach polskich uczelni technicznych. Ale są też rankingi światowe i dużo mówi się o tym, że aby uczenia była naprawdę konkurencyjna na arenie międzynarodowej, musi mieć nie tylko studentów z zagranicy, ale też profesorów i wykładowców. Jej pracownicy powinni wykładać na uczelniach zagranicznych, by doprowadzić do wymiany myśli i doświadczeń. Jakie są w tym kontekście perspektywy rozwoju Politechniki Warszawskiej? Czy jest szansa, by znalazła się w najbliższych latach na wyższym miejscu również w rankingach światowych? Co by się musiało wydarzyć?

Nie wszystko jest uzależnione tylko i wyłączne od uczelni, od władz i naukowców. Myślę, że nie uda nam się osiągnąć najwyższego poziomu w rankingach bez zwiększonych nakładów na naukę. W tej chwili nakłady na naukę w Polsce są zdecydowanie mniejsze niż w innych krajach rozwiniętych, co nie pozwala nam na silniejsze umiędzynarodowienie, które jest w tym przypadku kluczowe. Jest jednym z elementów, które pozwalają uczelniom być bardzo wysoko lokowanymi. Chodzi właśnie o to, o czym pani wspominała, czyli zapraszanie profesorów z zagranicy, zapraszanie na tzw. staże post-doc, również zapraszanie doktorantów, którzy w zespołach międzynarodowych, często interdyscyplinarnych, mogą realizować bardzo ambitne projekty. Myślę, że gdyby aspekt finansowy pozwolił na realizację tego typu celów, byłoby możliwe uzyskanie zdecydowanie lepszej pozycji w rankingach międzynarodowych.

Słyszałem bardzo trafne porównanie, że z badaniami i z innowacjami jest trochę jak z łowieniem ryb: im więcej wędkarzy, tym większe prawdopodobieństwo, że się złowi rybę. Jeśli są nakłady i zdecydowanie większe finansowanie – wyższe staje się też prawdopodobieństwo uzyskania efektów. Przykładem mogą być uczelnie skandynawskie, które postawiły na intensywny rozwój wybranych kierunków. Byłem kiedyś na stypendium w duńskim uniwersytecie Aalborg Universitet, który zaczynał kilkadziesiąt lat temu jako dosyć słaba w rankingach szkoła. Po 20 czy 25 latach, przy zwiększonym finansowaniu, stał się jednym z topowych uniwersytetów w obszarze electrical engineering. Gdy nakłady jeszcze bardziej wzrosły – dzięki czemu uczelnia ma praktycznie nieograniczone możliwości zakupu aparatury, wyposażenia laboratoriów, zapraszania osób z zagranicy – uniwersytet stał się czołowym na świecie. Bez tego typu działań nigdy nie uda się uzyskać podobnego efektu, bo badania naukowe są związane z bardzo dużymi nakładami finansowymi. Życzyłbym sobie, aby mieć taki budżet na badania naukowe jak np. Aalborg Universitet. To pozwoliłoby na osiągniecie poziomu, o którym pani mówiła.

Materiał przygotowany przez firmę Siemens Polska

Siemens od lat prowadzi dialog z edukacją i uczelniami wyższymi. Dziś postanowiliśmy ten dialog poprowadzić w sensie dosłownym. Pan, jako rektor ds. nauki, ma realny wpływ na kształcenie, na to, jakie są jego wyniki; analizuje pan na bieżąco rynek pracy i wszystko, co dzieje się w otoczeniu politechniki. Co by pan zrobił, gdyby miał pan możliwość dowolnego kształtowania przyszłości uczelni technicznej?

Pozostało 97% artykułu
Biznes
Polska kupiła kolejne nowoczesne bezzałogowce w USA i... sprzedaje bezzałogowce obserwacyjne Malezji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Stare telefony działają cuda! Dołącz do akcji T-Mobile i Szlachetnej Paczki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Polski rynek akcji – optymistyczne prognozy na 2025 rok
Biznes
Eksport polskiego uzbrojenia ma być prostszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Jak skutecznie chronić rynek Unii Europejskiej