W minionym tygodniu litewski rząd nakazał kolejom państwowym, by w lutym rozwiązały umowę na przewóz tranzytowy białoruskich nawozów z sankcjonowanym przez USA gigantem nawozowym Belaruskali. Teraz także łotewskie agencje rządowe i prywatni przewoźnicy zapewniają, że nawóz nie będzie mógł przejechać tranzytem przez ich kraj, dowiedziała się agencja BNS. Łotwa, podobnie jak Litwa, przestrzega międzynarodowych sankcji i nie chce ich naruszać.
„Do tej pory nie słyszałem, aby ktoś przewoził nawozy z Belaruskali na Łotwę. Wiedziałbym, czy tak było” – powiedział BNS Ivaras Sormulis, prezes zarządu Baltijas Tranzitas Serviss i członek rady nadzorczej litewskiego przewoźnika LGC Cargo.
Według Sormulisa dostawcy białoruskich nawozów nie zgłosili się do kierowanej przez niego firmy. Łotwewski port Ventspils w przeszłości wysyłał w świat nawozy Belaruskali. Ostatnimi laty cały białoruski transport nawozów (ok. 11 mln ton rocznie) szło przez litewską Kłajpedę.
Sormulis zapytany, czy Belaruskali mógłby teraz wysyłać nawozy przez porty w północnej Rosji, powiedział, że jest taka możliwość, ale bardziej prawdopodobną opcją są Chiny. „Transport do Chin to poważna logistyka, ale teraz cena nawozów potasowych na tamtejszym rynku jest tak wysoka, że taka trasa jest całkiem prawdopodobna”.
W połowie grudnia minister spraw zagranicznych Litwy Gabrielius Landsbergis poinformował, że ma informacje, iż firmy sąsiadów Litwy zamierzają przejąć tranzyt białoruskich nawozów, ale zgodnie z decyzją rządu Łotwy taki tranzyt nie nastąpi co najmniej do 15 stycznia.