Podczas ostatnich dwóch tygodni niemal nie było dnia bez kolejnego rekordu cen energii elektrycznej. O ile w styczniu za 1 MWh trzeba było płacić 200 zł, o tyle teraz stawka za taką samą ilość energii z dostawą na rok 2022 dochodzi do 770 zł. To spotkało się z reakcją polskiego rządu, który od przyszłego roku wprowadzi dodatki osłonowe dla blisko 7 mln gospodarstw domowych. Jednocześnie rząd podkreśla, że inflacja „pochodzi z importu". Źródłem importu mają być wysokie ceny uprawnień do emisji CO2, które muszą płacić elektrownie węglowe produkujące w Polsce 70 proc. energii.
Gaz napędza ceny w Europie
Emisja tony dwutlenku węgla kosztuje 79 euro. Od początku roku ceny uprawnień skoczyły o ponad 160 proc. Premier Morawiecki zapowiedział, że zaproponuje Radzie Europejskiej zmiany systemu handlu emisjami. Miałoby to obniżyć ceny energii w Polsce. Jednak szanse na zmiany są niewielkie, bo Bruksela uważa system ETS za skuteczny mechanizm redukcji CO2.
Czytaj więcej
Horrendalnie wysoki kurs błękitnego paliwa uderza przede wszystkim w firmy będące dużymi jego odbiorcami. W znacznie lepszej sytuacji wydają się być gospodarstwa domowe.
W latach 2013–2020 ponad 34 mld zł na sprzedaży uprawnień do emisji CO2 trafiło do polskiego budżetu. Zgodnie z prawem 50 proc. trafiło na cele środowiskowe, m.in. rządowe programy „Czyste powietrze" oraz „Mój prąd".