W ciągu miesiąca ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosły z poziomu ok. 56 euro do ok. 91. Przyczyn tego 60-proc. rajdu cenowego należy upatrywać w czynnikach krótkoterminowych, m.in. technicznym powrocie cen do długoterminowej ścieżki wzrostu czy sytuacji na rynku gazu, która spowodowała powrót do węgla, ponieważ taniej było wyprodukować energię z prądu mimo drogich uprawnień niż z rekordowo drogiego gazu.
Gwałtowne zwyżki cen były częściowo odpowiedzią na spekulacje przedsiębiorców na temat dalszych reform polityki klimatycznej, po ogłoszeniu w zeszłym tygodniu nowej umowy koalicyjnej Niemiec o wdrożeniu „pułapu cenowego" EU ETS na poziomie 60 euro za tonę CO2, jeśli UE nie ustanowi ceny minimalnej we wszystkich państwach członkowskich. Natychmiast po tej informacji ceny uprawnień wzrosły o 5,8 proc. do najwyższych poziomów w handlu dziennym na poziomie 73 euro pod koniec listopada. Kolejne zwyżki cen gazu i niska temperatura kolejny raz napędziły ceny uprawnień. – Jednym z czynników wpływających na wzrost uprawnień do emisji CO2 jest zwiększone zapotrzebowanie na energię elektryczną, które przy niskiej produkcji z lądowych farm wiatrowych musi zostać zaspokojone przez elektrownie konwencjonalne (węglowe lub gazowe). Jednakże, przy rekordowo wysokich cenach gazu, to właśnie elektrownie węglowe wygrywają konkurencję kosztową z elektrowniami gazowymi, zwiększając tym samym zapotrzebowanie na uprawnienia do emisji CO2, co podbija ich ceny – wyjaśnia Marcin Górnik, analityk BM Pekao.