Zatrzęsie jeszcze bardziej, jeśli we czwartek, 23 września jej właściciel Hui Ka Yan nie spłaci pożyczki w wysokości 83 mld dolarów. Całe zadłużenie Evergrande sięgnęło 300 mld dolarów. Jeśli więc dojdzie rzeczywiście do bankructwa, to będzie to jedna z największych upadłości na świecie.
Czy jest zagrożenie, że Evergrande wywoła taki sam kryzys finansowy na całym świecie, jak upadły w 2008 roku bank Lehman Brothers? Raczej nie, chociaż może jednak pojawić się efekt domina, a wiadomo, że chiński rynek deweloperski rozwijał się zbyt szybko i głównie zadłużając się na rynkach.
Czytaj więcej
Rosną obawy o niewypłacalność Evergrande, jednego z największych deweloperów w Chinach. Notowania spółki spadały w trakcie poniedziałkowej sesji o kilkanaście procent, pociągając w dół giełdę w Hongkongu.
Czy rząd w Pekinie pomoże Hui Ka Yan? Wątpliwe. S&P uważa, że nie ma na to szansy. Mimo, że Hui Ka Yan jest przykładnym członkiem rządzącej partii, ma doskonałe koneksje i jest znanym chińskim filantropem. Ale sami jego pracownicy nie wierzą, że firmy jego szefa wyjdą z kryzysu. Uważają wręcz, że jest oszustem.
Wróżka wywróżyła bogactwo
Sam Hui Ka Yan jest na razie bardzo bogaty. Z majątkiem wartym 33 mld dolarów jest 53. najbogatszym na świecie (według Forbesa) i 10. na liście chińskich miliarderów. Znany również pod nazwiskiem Xu Jiayin w języku mandaryńskim (Hui, to imię kantońskie) urodził się w 1958 roku we wsi Jutaigang w prowincji Hunan w Chinach Zachodnich. Jego ojciec był żołnierzem w Chińskiej Armii Rewolucyjnej i zasłużył się w wojnie z Japończykami, matka umarła, kiedy był jeszcze niemowlęciem. Wychowywała go babcia. Jeszcze w szkole zaczął pracować w gospodarstwie, potem nauczył się prowadzić traktor, ostatecznie wylądował jako robotnik w fabryce cementu. I wtedy wróżka mu powiedziała, że kiedyś będzie bardzo bogaty.