Chodzi o przepis, który wydłuża 12-krotnie (z 6 miesięcy do 6 lat) termin, po którym firma może wyłączyć z przychodów sprzedaż środka trwałego (np. samochodu) wykupionego z leasingu. Inaczej mówiąc, jeśli ktoś wykupi po leasingu samochód,albo inny przedmiot takiej umowy, który użytkował w swojej firmie, to jeśli sprzeda go przed upływem 6 lat, będzie musiał to doliczyć do dochodu i zapłacić podatek.
Na tym nie koniec. Przepis został skonstruowany na tyle nieprecyzyjnie, że branża ma obawy, iż obejmie on także przedmioty leasingu wykupione przed wejściem w życie nowych przepisów. Uderzyłoby to także w osoby, które prowadziły działalność gospodarczą, ale w związku z kłopotami spowodowanymi pandemią i lockdownami musiały ją zamknąć.
– Każde zmiany, które ograniczają preferencje związane z korzystaniem z leasingu, będą mieć negatywny wpływ na poziom krajowych inwestycji – komentuje Andrzej Sugajski, dyrektor generalny Związku Polskiego Leasingu.

Napęd gospodarki
Jego zdaniem ingerencja w dotychczasowe warunki wykupu przedmiotu leasingu, która wynika z projektowanych zmian podatkowych, pośrednio wpłynie na atrakcyjność tego instrumentu finansowego. Tymczasem branża leasingowa jest jedną z najważniejszych. Napędza sektory motoryzacyjny, transportowy, budowlany, produkcję maszyn, urządzeń, sprzętu komputerowego i mnóstwa innych. Jest motorem innowacji. I swego rodzaju barometrem gospodarczym: jeśli tu dzieje się źle, to znaczy, że w innych branżach też jest źle.